czwartek, 26 września 2013

HR:2 "Co ja mogę, biedny żuczek"

- Niestety, ale nie. Nie jesteś Granger. Jesteś Riddle. Mam taki obowiązek, przykro mi.
-Nie rozumiem...
- Jeśli prawdziwi rodzice, czarodzeje, żyją, to ich dziecko musi przebywać z nimi, a przynajmniej mieć ich nazwisko. U nas nie ma czegoś takiego jak adopcja.
- To wiem - zaczęła obrażona Hermiona. - Pan mnie nie zrozumiał. Ja mówiłam o środku! - powiedziała, wskazują  palcem na swoje serce.
- Powiedzmy, że rozumiem... - odparł niepewnie staruszek, a Hermiona poczuła jakby cała dobroć i empatia, którą zwykle pajał do uczniów, wyparowała, a zamiast niej pojawił się smutek, złość... - Dlaczego jednak o tym wszystkim mi mówisz
- Bo ja nie chcę wrócić do ojca - odparła dziewczyna, zresztą zgodnie z prawdą... Za nic na świecie nie chciała znów zabijać czegokolwiek, ani codziennie widzieć oślizgłej, pozbawionej nozdrzy twarzy byłego Ślizgona...
- Rozumiem - Hermiona miała wrażenie jakby rozmawiała z psychologiem. - Co jednak ja mam do tego?
- Voldemort mnie szuka. Nie chcę żeby mnie znalazł! - powiedziała Hermiona, opuszczając głowę. Całym swoim sercem miała nadzieję, że Dyrektor nie powie teraz "Co ja mogę, biedny żuczek?". Pewnie inna dziewczyna na jej miejscu nie miałaby żadnych wątpliwości, że Dumbledore coś wymyśli... W końcu nawet Voldemort bał się starca... I nie bez kozery nazywano go najpotężniejszym czarodziejem... Jednak Hermiona była ponadprzeciętnie inteligentna i wiedziała, że Profesor odczuwa swój wiek, a ostatnia walka z Czarnym Panem tylko bardziej go wykończyła.
- Możesz zostać w Hogwarcie do końca wakacji, jednak mnie tu nie będzie. Zostanie tylko pan Filch. Prawdopodobnie pojawi się też jeden z uczniów - słysząc pierwsze zdanie, Hermiona odetchnęła z ulgą... Cieszyło ją to, że nie będzie jednak całkiem sama.
- Dobrze, znajdę swoje rzeczy w pokoju? - zapytała już rozluźniona.
- Skrzaty jurto je przyniosą - wtem rozległo się pukanie w szybę. Dumbledore wstał i odwiązał pergamin od nogi sowy, która przyleciała. - Jeśli potrzebujesz koszuli to udaj się proszę do drugiego ucznia, poproszę go wcześniej by ci użyczył.
- Dziękuję panie profesorze.
***
Hermiona szła przez korytarze w szkole. Zastanawiała się nad swoim losem. Doszła do portretu Grubej Damy i przypomniała sobie, że nie zna hasła. Kiedy jednak spojrzała na obraz, zauważyła, że ramy są puste.
- Po prostu popchnij obraz. Dama wyjechała do swojej przyjaciółki na siódme piętro i nie wróci do końca roku szkolnego - powiedział obraz życzliwej kobiety. Dziewczyna podziękowała i weszła do pokoju wspólnego Gryffindoru. Lubiła te kolory. Szkarłatny kojarzył się jej krwią - czymś co jest naturalne, ludzkie. Złoto kojarzyło się jej z szlachetnością. Pamiętała jak w pierwszej klasie Tiara chciała przydzielić ją do Slytherinu. Powiedziała jej wtedy, że nie chce być taka jak ojciec. Zdziwiła się wtedy, że trafiła do Gryffindoru. Myślała, że trafi do Ravenclav. Była wtedy bardzo zaskoczona. Do tej pory nie wiedziała dlaczego trafiła do domu Lwa. Nie miała cech prawdziwego Gryfona. Nie była odważna. Tak rozmyślając, wszła po schodach do swojego dormitorium. Zauważyła, że na drzwiach nie wisi już "Hermiona Granger", a "Hermiona Riddle". Patrząc na swoje nazwisko Miona poczuła obrzydzenie. Wolała być "szlamą Granger" niż "arystokratką Riddle". Stojąc przez chwilę nieruchomo dziewczyna myślała nad swoim życiem w kłamstwie. Bała się, że Dumbledore będzie chciał od niej czegoś. Bała się reakcji Harrego i Ginny, i Rona.  Postanowiła jednak nie zawracać sobie tym głowy, na razie musiała dowiedzieć się kim jest drugi uczeń oraz upewnić się, że nie dowie się on, przed początkiem roku szkolnego, kim ona jest. Postanowiła więc nie wchodzić do swojego dormitorium, a od razu pójść do drugiego ucznia.
***
Dumbledore nie powiedział jej z jakoego domu jest ten uczeń. Na samym początku poszła więc w kierunku pokoju wspólnego Puchonów, który był jednak zamknięty. Tak samo było z pokojem Krukonów. "W takim razie ten uczeń musi być Ślizgonem!" - pomyślała i udała się do lochów. Przeszła przez ścianę. Znalazła się w ciemnym, ale przytulnym pomieszczeniu. Przez oparcie kanapy widać było włosy ucznia...

 ______________________________________________
Dedykacja dla Romili Asteri Ellis :D 
Wybaczcie błędy :D