Rozdział 8
Ginny skryła się w cieniu. Do pomieszczenia wszedł nie kto inny, jak Harry Potter!
- Potter, co ty tu robisz?! - wykrzyknął Snape.
- Miałem szlaban u Filcha...
- Tego się można po tobie spodziewać - przerwał mu Snape.
- Kiedy jakiś pierwszak przybiegł i powiedział, że pański gabinet stoi w ogniu... Filch kazał mi po pana pójść... - wytłumaczył się Harry.
- Mój eliksir na kaca! - wykrzyknął tylko Nietoperz i wybiegł z pomieszczenia. Po chwili salę opuścił Harry. Ginny wyszła z cienia. Postanowiła potrenować trochę uderzenia na worku. Po jakiś dziesięciu minutach, gdy na jej czole pojawiły się pierwsze kropelki potu, usłyszała chrząknięcie.
- Oj... Ruda... Jak widzę to, to co zrobiłaś Smokowi, to tylko próbka twoich umiejętności.
- CO ty tu robisz Zabini! - wykrzyknęła Ginny obracając się w kierunku, z którego dochodził głos. Jednak właściciel tego, jakże w tej chwili denerwującego Ginny, głosu stał bliżej, niż Rudowłosej się wydawało, przez co na niego wpadła, tracąc równowagę. Od upadku powstrzymały ją ramiona Diabła. Przez chwilę ich twarze były niebezpiecznie blisko siebie. A potem było już tylko gorzej, w odczuciu Ginny. Ich usta złączyły się w pocałunku... Przez chwilę świat, jakby, się zatrzymał. Blaise spojrzał w jej zielone oczy, a ona zatonęła jego w ciemnobrązowych. Wydawałoby się, że ta magiczna chwila będzie trwała w nieskończoność, jednak Ginny odepchnęła Diabła.
- CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?! - wrzasnęła.
- Pytanie powinno brzmieć: czego sobie nie wyobrażam - odpowiedział z uśmiechem na ustach. Wesleyówna miała w tej chwili ochotę rzucić się na Zabiniego. Powstrzymała, jednak, tą chęć.
- Dziękuję za podtrzymanie - powiedziała Ginny. - Odpowiedz mi jednak na pytanie: co ty tu robisz?!
- Zostałem wybrany jako reprezentant Hogwartu w Międzyszkolnych Zawodach Bokserskich i Czarodziejskich.
- Taki małpolud jak ty?
- Jaki małpolud? Jestem pełnoprawnym członkiem gatunku
homo sapiens! No nie ważne, ja tu przyszedłem na trening, a nie na ploteczki - powiedziawszy to zdjął koszulkę, ukazując klatkę. której nie powstydziłby się żaden zawodowy gracz w Quididtha. Podszedł do jednego z dwóch worków treningowych i zaczął ćwiczyć. Po chwili dołączyła do niego Ginny. Po około godzinie, gdy "szlaban" dobiegał końca, Blaise nachylił się do Rudej i powiedział "Ale się podobało?!". W momencie gdy Wesleyówna miała się już rzucić na Zabiniego, do sali wparował Snape, cały w sadzy i ogłosił koniec szlabanu. Ginny spakowała więc szybko swój ręcznik i picie, następnie wyszła z sali.
***
Gdy tylko Rudowłosa weszła do dormitorium, pomieszczenie wypełnił jej głos.
- Wiesz co zrobił ten małpolud Zabini! - powiedziała w kierunku Hermiony.
- Nie Gin, nie wiem...
- POCAŁOWAŁ MNIE! - krzyknęła.
- Cóż za małpolud, za grosz taktu! - zaczęła mamrotać pod nosem Hermi. - Chodź siadaj i opowiadaj jak to było. Tylko proszę od początku - powiedziała w kierunku swojej przyjaciółki, a ta opowiedziała jej całą historię, pomijając tylko fakty o Królowej Żartów i Królu Żartów. Siedziały tak i rozmawiały do północy, a potem umyły się i poszły spać.
***
Rudowłosa istota leciała na miotle. W ręku trzymała kafla. Ominęła tłuczek. Podała kafla do kolegi z drużyny. Przed nią mignęła zielona szata. Zmusiła swoją miotłę do jeszcze szybszego lotu. W tej chwili była już pod trzema obręczami. Kafel znów znalazł się w jej rękach.
- 10 punktów dla Gryffindoru! - krzyknął komentator. Jednak piłka jest już u ślizgonów. Tłuczek wytrąca kafla z rąk ścigającego w zielonych barwach. Piłka spada. Rudowłosa nurkuje. Teraz piłka jest w jej rękach. Leci w kierunku obręczy. 20 do zera dla Gryfonów. Gra staje się coraz bardziej wymagająca - zaczyna padać, na szczęście jest to chwilowe. Słońce wychodzi zza chmur przy stanie 120 do 50 dla Gryffindoru. Znicza nadal nie widać. Ścigający latają na miotłach od jednego pola bramkowego do drugiego. Omijają kafle.
- Szukający zauważyli znicza! - rozlega się głos komentatora. Rudowłosa uśmiecha się i na chwilę traci koncentrację. Tłuczek uderza ją w pierś, ręce odrywają się od trzonka miotły. Dziewczyna spada.
- Grać! - wszyscy słyszą głos Harrego. Nikt nie próbuje złapać spadającej, rudowłosej istoty. Dziewczyna spada. Niecałe pięć metrów nad ziemią zamyka oczy. Już nic jej nie uratuje przed bolesnym kontaktem z ziemią. Nagle, zamiast bólu, Rudowłosa czuje przyjemne ciepło. Unosi powieki.
- Gryffindor wygrywa mecz!
Ciemnobrązowe oczy....
***
- Aaaa!!!! Nie on! - rozlega się głos Ginny. Nad nią stoi przestraszona Hermiona. - Zły sen... - mruczy tylko Rudowłosa i z powrotem zasypia. Śni o ciemnobrązowych tęczówkach...
***
Sobota, dzień wolny od nauki, dzień wyjścia do wioski... Wszystkie dziewczyny są podekscytowane. Muszą kupić sukienki na bal! W dormitorium
Hermiony i Ginny na podłodze i łóżkach leżą porozwalane ubrania. Same dziewczyny znajdują się w łazience, malują się. Gdy wreszcie są gotowe, schodzą na śniadanie. Równo o dziewiątej wychodzą z zamku i kierują się w stronę wioski. Następnie maraton po sklepach. Gdy sukienki zostały wybrane idą jeszcze do Miodowego Królestwa.
- Z kim idziesz na bal? - pyta Hermiona.
- Sama - nikt mnie nie zaprosił... - odpowiada Ginny. - A ty z kim?
- Na razie też sama. Liczyłam na Rona, ale, mimo iż jesteśmy razem, zaprosił Lavender...
- JĄ? Czemu ty jeszcze z nim chodzisz?
- Wiesz, że nie wiem?
- Zerwij z nim jak tylko wrócimy do Hogwartu! - mówi Ginny. Potem jeszcze przez chwilę rozmawiają, aż w końcu Rudowłosa musi iść do Trzech Mioteł - na umówione spotkanie z Cormackiem.
***
Spotkanie trwało już dobre pół godzinny. Ginny przyjemnie się gadało z Cormackiem. Rozmawiali, chyba, na każdy temat jaki ich interesował.
- Patrzcie, patrzcie, kogo tu nam przywiało! - rozległ się głos Blaisea Zabiniego.
- Wesley, nawet ciebie nie jest godzien ten blondwłosy świntuch! - tym razem słowa te, wypowiedział nie kto inny jak Draco Malfoy. Następnie dwójka Ślizgonów zarechotała i oddaliła się w kierunku wolnego stolika. Kolejne pół godziny przebiegło bez złośliwych komentarzy ślizgonów. Gdy już mieli wychodzić, przypadkiem, twarze Ginny i Cormacka się zbliżyły, już ich usta miały się zetknąć...
- Ruda, skoro czujesz niedosyt, po wczorajszym, to mogłaś przyjść do mnie, a nie próbować całować się z tym pustym gorylem... Żeby to on jeszcze był ładny choć w jednej setnej tak jak ja... To jak, powtarzamy to co wczoraj? - zapytał Blaise i nie czekając na zgodę, pociągnął Ginny z rękę i pocałował. Cormack wybiegł z karczmy, a Ginny odepchnęła Blaise, było jednak za późno... Oboje wiedzieli, że jutro cała szkoła będzie huczała od plotek...
___________
Nowa notka! Jeszcze nie sprawdziłam, więc nie wypominajcie błędów... Miała być cz. 2 prologu Na dwa fronty... nawet zaczęłam pisać i już miałam dłuższy fragment, gdy...
Pffff
I nie ma.
Zdradzę Wam ciekawostkę, pisząc ten rozdział słuchałam Sabatonu, między innymi 40:1... Mimo całej muzyki i tematyki utworów, notka, która powstała jest "słodka". Już Wam tłumaczę dlaczego. Stwierdziłam, że w większości opowiadań, w 8 - 10 rozdziale bohaterowie są już parą, a u mnie nawet początku nie widać. Tak więc powstał ten rozdział.
Dedykacji nie ma.
No może... To o plotkach, to dla Viridi - żałowała ona, że o Królowej i Królu w szkole nic nie słychać...
Notka do Na dwa fronty... Pojawi się w tygodniu, albo jutro...
Ankieta zakończona, zdecydowaliście, że w opowiadaniu ma się pojawić Dramione.
Dziękuję za komentarze i ponad 2200 wyświetleń.
Finite