poniedziałek, 30 grudnia 2013

Herbatka o 17

It's parody...
Let's start! 

- Syriusz! - krzyknął chłopak, siadając na łóżku i odrzucając kołdrę. - To tylko koszmar... Znowu... - Harry nadal był załamany po śmierci swojego ojca chrzestnego... Było to już kilka miesięcy temu, powrócił już razem z przyjaciółmi do Hogwartu, by rozpocząć kolejny, owocny rok nauki. Ten okres zapowiadał się tak różowo, że Harry zastanawiał się dlaczego nie wisi jeszcze w sowiarni... Tłumaczył to sobie faktem, że  ewentualne próby i tak spełzłyby na niczym, bo istnieje ta przepowiednia... Więc, spoglądając na tą sytuację przez różowe okulary, w najlepszym wypadku dostałby roczny szlaban u Snapea, w najgorszym wsadziliby go do Munga na łóżko tuż obok Lockharta... a Lord Voldemort za rok spacerkiem przyszedłby go zabić... Harry wstał i okrył się kołdrą, a następnie zszedł do pokoju wspólnego Gryffindoru. - Zgredek! - zawołał. Chwilę później w towarzystwie charakterystycznego dźwięku teleportacji zjawił się skrzat.
- Harry Potter wzywał Zgredka? - zapytał podchodząc do kanapy, na której ułożył się Harry.
- Zaśpiewaj mi Zgredku kołysankę... - poprosił chłopiec.
- Żył sobie raz Zgredek, co galeonów pełny miał mieszek...
- Nie! - krzyknął Harry. - Miała być kołysanka, a nie ballada!
- Zgredek przeprasza Harry’ego Pottera! Zły Zgredek! Zły skrzat! Zgredek musi się ukarać! - wykrzyknął i zaczął uderzać się o oparcie sofy.
- Stop!

- Co ci nie pasuje? - wykrzyknęła dziewczyna siedząca na podłodze z komputerem na kolanach, Zgredek i Harry patrzyli na nich z wizji wyświetlającej się na szybie okna. Koło dziewczyny chodził w kółko mężczyzna.
- Jak to co? CO to ma być za Zgredek?! Zwariowałaś?! Czy coś ci padło na mózg? - wrzasnął przy okazji się zatrzymując na wprost siedzącej na podłodze.
- Ty mi padłeś! Co ci w nim nie pasuje?! - odkrzyknęła, mordując go spojrzeniem.
- Jak to co? Jego masochistyczne skłonności! - Dziewczyna nabrała powietrza w płuca i powoli je wypuściła.
- Tak było w oryginale! Pretensje kieruj do Rowling!
- Tak było w oryginale! - zaczął ją przedrzeźniać. - Bo było! A tutaj nie ma! W książce prasował sobie dłonie żelazkiem, a tu co? Uderza się w miękkie oparcie! 
- Tak ci to nie pasuje? - wystawiła mu język. - Proszę, proszę! Zmieniam.

Zaczął uderzać się o oparcie sofy. Zaczął uderzać się w głowę pogrzebaczem.
- Zgredku! Zgredku, przestań! Spróbuj jeszcze raz...
- Aaa! Aaa! Były sobie kociołki dwa! Aaa! Aaa! Kociołki dwa! Brudne, brudne obydwa! - Gdy tylko Zgredek skoczył ostatni wers, Harry Potter zasnął...

Harry znalazł się w obskurnym pomieszczeniu, a jego wzrok był tylko ciut wyżej niż podłoga... Sunął po niej, czuł jak jego ciało wygina się nienaturalnie w wielu miejscach... Tak jakby miał przemieszczającą się skoliozę... Z braku innego wyboru, nie mógł zmusić swojego ciała do zatrzymania się, zaczął rozglądać się po pomieszczeniu... Zauważył długi stół, stojące przy nim krzesła, zasłonięte okna, barek i drzwi... Po chwili zaprzestał się poruszać... Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a kilkanaście par butów zatupotało na podłodze.
- Witajcie! - rozległ się głos Lorda Voldemorta...
- Witaj Panie - Ty Który Poznałeś Magię Różu! - odkrzyknęli zgodnie wszyscy Śmierciożercy.
- Tydzień minął od naszego ostatniego spotkania. Powiedzcie, co żeście zrobili dla różowej idei? Śmierciożerco Pąsowy! Słucham! - Na pytanie Voldemorta odpowiedział zawile i nudno Snape.

- Dlaczego to Snape jest pąsowy?! Mówiłem - Malfoy! Czemu mnie nie słuchasz? - krzyknął mężczyzna stając nad dziewczyną z laptopem.
- Bo wyobraź sobie, że dostałam maila od Pomysłu! - odpowiedziała, a Wen prychnął.
- Przecież to ja mam z tobą kontrakt podpisany! A nie on!
- A co? Zazdrosny? Ze względu na kontrakt piszę tę parodię (opowiadania)! Od niego wzięłam tylko jeden pomysł!
  
- A ty? Co z Tobą, Śmierciożerco Truskawkowy? - Różowy Pan zwrócił się do Rookwooda.

- Truskawkowy to nie różowy! - powiedział mężczyzna.
- Nie znasz się! - Wiedźma wystawiła mu język.
- Ale Wiki się zna - odparł spokojnie.
- Ona też się nie zna.

- A ty? Co z Tobą, Śmierciożerco Truskawkowy? - Różowy Pan zwrócił się do Rookwooda.
- Uwiodłem jedną z działaczek Gwardii Dumbledore’a... - odpowiedział tamten. Nagle Harry zauważył, że się przemieszcza - oddalając od Voldemorta. Już miał odetchnąć z ulgą, kiedy poczuł jak zawraca... Zaczął powoli pokonywać wzniesienia... Gdy się im przyjrzał okazało się, że to buty... Chwilę później dotarły do niego damskie piski... W liczbie mnogiej. Nie zważając jednak na nic, pełzł dalej... W końcu dotarł do szczytu stołu... Owinął się wokół nagich stóp Voldemorta i wspiął się na stół. Zakręcił w koło... Harry poczuł zawroty głowy i zaobserwował nagłą zmianę pozycji... Teraz siedział, siedział naprzeciwko Snape... Na chwilę zapadła cisza jak makiem zasiał...
- NAGINI! CO TY TU DO RÓŻU ROBISZ W SAMEJ BIELIŹNIE! - wrzasnął Voldemort na swoją córkę.
- Różowe koronki - wyszeptał Snape tak cicho, że tylko Nagini (oraz Harry, bo znajdował się w jej ciele) i Voldemort to usłyszeli. Ten ostatni rzucił swojemu słudze mordercze spojrzenie, a Nagini zaśmiała się po cichu - widząc spąsowiałego mistrza eliksirów. Pewnie doszłoby do rękoczynów, ale na szczęście drzwi do pokoju otworzyły się i weszło przez nie kilka kobiet.
- Siedemnasta! Czas na herbatkę! 

- Herbata?! - Harry obudził się z jękiem zawodu... 
 
- Dobra robota Wiedźmo - powiedział Wen wpatrując się we wschodzące słońce.
- Cieszę się. Teraz mogę iść spać? - zapytała, odstawiając komputer i kładąc się w łóżku.
- A idź se. To kiedy następna część? - zapytał odwracając się w jej kierunku.
- Nigdy - mruknęła. - Może w styczniu? Za miesiąc? - Wen skinął głową i już go nie było...

__________________________________

Mroczna88... Tak, pewnie osoba znana części siedzących tu osób...
I o ile jej opowiadanie w zachwyt od początku mnie nie wprowadziło, to wpadłam w jej sidła... Opowiadanie zrobiło się bardzo fajne, szczególnie kiedy zaczęło być betowane... Brak błędów naprawdę mu pomógł! Ale ja tu nie o tym... Jak ktoś musi ze mną na ten temat pogadać zapraszam kiedy indziej!
Przejdźmy do sedna. To podczas czytania jej opowiadania pan Wen raczył ruszyć pewnymi częściami swojego ciała...
- Chodzi ci o moje pośladki?
- Nie, mój drogi. O mięśnie. Poza tym umawialiśmy się, że tu się nie wtrącasz!
- Już milczę.
 W każdym razie przyszedł do mnie, całkowicie niespodziewany, o barbarzyńskiej godzinie.
- Wypraszam, sama do mnie pisałaś "Przychodź jak najszybciej możesz! Nie ważne kiedy, przyjdź!"
- Do jasnej! To była czwarta w nocy! Normalni ludzie o tej godzinie śpią!
- Ty to powiedziałaś!
- Co znowu?!
- Że jesteś nienormalna. W końcu nie spałaś!
- Miałeś się nie wtrącać!
Oczywiście powiedziałam mu, żeby się wynosił. Jednak on jest uparty jak osioł (osły to bardzo pożyteczne stworzenia!) i zaczął mi opowiadać co to ma być i tak dalej... Wtrąciłam swoje trzy grosze, aż wreszcie zgodziłam się na wszystko... Niestety noc tą trzeba było spisać na straty... Jak zasnęłam to była już 5:30... Dobrze, że następnego ranka nie szłam do szkoły (w końcu w święta żadnej otwartej bym nie znalazła...)
- Co nie zmienia postaci rzeczy, że i tak nic nie napisałaś.
- Bo nie było Weroniki.
- Weronika, Weronika! Dziewczyno! Ja się tu do Ciebie fatygowałem, rzucałem wszystko!
- Mam Ci nie przypominać, że wcześniej wyrżnąłeś mnie z pomysłów jak gąbkę?! Że opuściłeś kiedy potrzebowałam?! Że jesteś zarozumiały i egoistyczny?! Że miałeś gdzieś, że chciałam coś napisać? Że miałeś gdzieś, że chora Weronika przyszła, bym mogła napisać? Tak po prostu stwierdziłeś, że masz mnie gdzieś (nie ukrywajmy, powiedziałeś mi to w twarz!) i pojechałeś sobie na wakacje?
- Czas poszedł ze mną i tak nic nie napisałaś!
W każdym razie, Weroniki nie było, więc pisałam bez żadnej większej chęci. Znalazłam jednak substytut Weroniki w postaci Zaczarowanej i Andromedy.
- Zamiast chęci cukierki. Ciekawa zamiana.
- Obecnie poszukuję substytutu pewnego Narcyza.
W każdym razie, pisałam też bez Czasu. Ten zajęty był innymi, mniej ważnymi sprawami... Czyli robieniem wszystkiego, bym nie mogła siąść i pisać. Najpierw do sklepu z rodzicami. Sprawił, że przekonałam rodziców do zakupu "Iluzji"... To potem był obiad, "Iluzja", gdy wreszcie rodzice wyszli i dostałam ograniczony czas do spożytkowania na co tylko chcę (4 godziny) to najpierw okazało się, że Andromeda jest na GG... To już minęły dwie godziny... Potem musiałam iść coś zjeść, podczas czego zaczytałam się w "Szach macie"... I jak wreszcie siadłam i została mi godzina, to po napisaniu kilkunastu zdań, zadzwoniła moja NP... Jak zaczęłam gadać, to już mnie nic nie mogło uratować...
- Przepraszam! Ja mogłem!
- Wykonałeś jeden telefon!
- Nie umniejszaj moich zasług! Zadzwoniłem do jej Czasu. To moja wina, że miała iść oglądać film...
- Mam dość!
Kończę, już nic więcej nie powiem! Tylko dedykacje! Dla moich "cukierków" - Zaczarownej i Andromedy!
- Wiesz, że And wkurzy się, jak to przeczyta?
- ... Trudno. O! Hej And...

Teraz trochę na poważnie. Następna notka, najprawdopodobniej, pojawi się pod koniec stycznia. Naprawdę nie dam rady wcześniej... Po prostu... Nie będzie mnie? Parodii będzie więcej części, mam jeszcze kilka pomysłów. Dziękuję za ratunek od błędów Kaji Malfoy!  

7 komentarzy:

  1. Jestę cukierkię :D Jejku, nawet nie sądziłam, że tak mnie lubisz :o *rumieni się*
    Różowy Voldemort inspirowany fotoszopowym Voldemortem z kopytkami? XD To pierwsze, co przyszło mi na myśl jak to czytałam xD
    Biedny Harry, znów zmienił się w Nagini. Do tego w Nagini w samej bieliźnie! W RÓŻOWEJ BIELIŹNIE! Rany, biedaczysko :c
    Zgredek-masochista... Śpiewający kołysanki masochista :o
    Ty serio piszesz o 4 nad ranem? xD Ja najpóźniej... Hmm, o 3.
    Twoja Zaczarowana xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej cukierku!
      Lubię, lubię :D
      Nie... Ciekawe jak to wygląda...
      Mi nie :P
      Ano znów... Biedaczek... W różowej...
      Co do pisania o czwartej... Czasami tak, czasami nie... Znaczy się, wtedy przyszedł Wen... Może słowo napisałam ;p Opowiadanie trochę pod koniec odbiega od prawdd :D
      A podobało się?
      Twoja Wiedźma xD

      Usuń
  2. - A ty? Co z Tobą, Śmierciożerco Truskawkowy? - Różowy Pan zwrócił się do
    Rookwooda.
    TO JEST.... HAHAHAHHAHAHAHAH XDXDXD
    Genialne.
    Chcę więcej takich parodii :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rószoffy Voldek-hhahaha jak najbardziej. Troche się nie umiem ogarnąć w 3 (?) Opowiadaniach na raz.Trudno :)
    Fajnie piszesz, masz bujną wyobraźnię, jesteś kreatywna. Ciekawy pomysł na taki rozdział. Ale najbardziej podobała mi się notka o morderstwie Feltona i Watson *.*.
    No, ale parę błedów było. Szykuj się na klątwy. Aż do końca stycznia mamy czekać ;-;?!?! Ehh. Ale dla kolejnego rozdziału poczekam.
    Będziesz mnie informować o notkach tu? http://teukieevanddracotfirstmeeting.blogspot.com/?m=1 z góry dziękuje.
    Weny ;*~Rain (Paulina Malfoy) ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej no........................
    Kiedy wracasz, Fini? Mi się tu nuuudzi!!
    Ludożerka, chcieć WŻ-erka xD

    OdpowiedzUsuń