niedziela, 7 lipca 2013

WŻ:.14



Rozdział 14




Ginny i Blaise wraz z Naczelnym Nietoperzem Hogwartu wylądowali  w ciemnym, mglistym lesie.
- TO ma być ta słoneczna Bułgaria? – zapytał zaskoczonym Blaise.
- Geniuszu, jesteśmy w lesie!  Tu nie dociera słońce! – odpowiedziała, wywracając oczami, Ruda. Diabeł już się nie odzywał. Profesor wraz z uczniami szli w kierunku północnym przez las. Kilka razy Diabłu wydawało się, że widzi jak coś człekokształtnego przemyka pomiędzy drzewami. Parę razy kątem oka zauważał rozbłyski, jakoby ktoś rzucał zaklęcia. Postanowił jednak tego nie mówić, jeszcze by się okazało, że nikogo tam nie było i Wiewiórka zaczęłaby się z niego wyśmiewać, że jest tchórzliwy. Po około półgodzinie szybkiego marszu trafili na polanę. Nagle wszyscy usłyszeli szelest za plecami i jak na komendę odwrócili się, wyciągając różdżki. Zamiast intruza, albo ścieżki którą tu przybyli zobaczyli… siebie. Za nimi stało lustro. Kolejny szelest i wszyscy obrócili się w prawo, znów widząc siebie w lustrze. Kolejny szelest i kolejny… Po kilku szelestach i obrotach, byli cali otoczeni przez lustra. Sprawiało to dziwne wrażenia, że polana jest  nieskończenie wielka.
- Kto tu jest! – zapytał Snape, stając plecami do Blaisea i Ginny. – Kto tu jest?! – zapytał głośniej.
- Profesorze! – wykrzyknęła Ginny. – Chyba widziałam coś na drzewie! – wszyscy spojrzeli w górę. Nagle coś zaczęło na nich spadać. Ruda przezornie rzuciła niewerbalne zaklęcie Protego. Gdy już to co miało spaść, spadło, zauważyła, że Snape i Diabeł byli całkowicie oblepieni brązową cieczą.
- Co to ma znaczyć?! – wrzasnął Nietoperz. Nagle na polanie rozległ się perlisty śmiech.
- To jest… syrop… klonowy…. – powiedziała pomiędzy napadami śmiechu Ginny.
- Z czego się śmiejesz? – zapytał Blaise.
- Zobaczysz… za… chwilę! – nagle z drzew nad nimi zaczęły spadać… orzeszki. Drobno zmielone orzeszki laskowe.  Nagle powietrze przeciął orzech włoski, wytrącając z dłoni różdżkę Blaisea. Zaraz to samo stało się z magicznym patykiem Snapea. Jedyna Ginny zdążyła schować swoją różdżkę pod szatę.
- No i co, zadowolona? – zapytał wściekły Blaise, któremu coraz mniej podobała się cała sytuacja. On i Snape byli cali oblepieni syropem i orzeszkami, gdy Ginny nawet nie dostała jednym owocem. 
- Za moment będzie najlepsze! – powiedziała z uśmiechem na ustach. Równo z końcem jej wypowiedzi z nieba zaczęły spadać… pióra.  Ginny oczywiście nic się nie stało – tylko parę piórek wpadło jej za kołnierz… Natomiast Blaise i Severus… Tu już sprawa miała się… gorzej. Obaj cali oblepieni  wyglądaj jak… ptaki… Albo jak ofiary kawału.
- Wyglądasz żałośnie Zabini! – powiedziała  śmiejąc się.
- Panno Weasley! Proszę przestać się śmiać! Niech lepiej pomoże panna, panu Zabini, który ewidentnie ma problemy ze wstaniem! – rozkazał zły Snape, bowiem Blaise właśnie wywinął efektownego orła na syropie.
- Wstawaj Zabini, ale mnie nie ubrudź! – powiedziała, podając mu rękę. W międzyczasie Snape znalazł swoją różdżkę. Spróbował jednego zaklęcia oczyszczającego, jednak nie zadziałało.
- Nich pan spróbuje użyć Chłoszczyć, ale najpierw niech pan użyje Finite Incantatem.
- Szkoda, że nie jesteśmy w Hogwarcie – mruknął Mistrz Eliksirów. – Nie wymądrzaj się, bo jeszcze dzisiaj wrócisz do Szkoły!
– Ale...
– Nie ma żadnego „ale”! Zabini, gdzie twoja różdżka?
– Gdzieś tutaj – odparł z pewnością chłopak.
– Znajdź ją szybko! – rozkazał profesor, a Diabeł schylił się i zaczął przekopywać mieszaninę w poszukiwani swojego magicznego patyka. Nagle przed nim stanęła Ginny. Zaczęła tupać nogą. Chłopak najwyraźniej ją zrozumiał. Wstał.
– Czy w swej łaskawości, o moja droga Ginewro, byłabyś w stanie otworzyć swe słodkie i idealne usteczka i wypowiedzieć trzy słówka, które będą miodem dla mych uszu i zbawieniem dla mej duszy? – w tym momencie Snape nie wytrzymał i oddalił się na chwilę, przewracając oczami.
- Oh Zabini! Z przyjemnością odpowiem: nie.
- Królowo moja! Padam ci do kolan! Wspomóż sługę swego serca, wypowiedz te trzy słowa, a będę ci dozgonnie oddany! Proszę, niech twe usta – soczyście malinowe i niczym miód słodki błyszczące – uchylą się i choćby szepną, trzy słowa, o nic więcej nie proszę!
Accio różdżka Zabiniego! – powiedziała, przewracając oczami.
– Och ma pani! Jestem ci, o cudowna, wdzięczny po kres tego dnia, który pozostanie w mej pamięci póki będę o nim pamiętać! – odezwał się Blaise, gdy  trzymał już różdżkę w dłoni. Ginny tylko wywróciła oczyma. Rozejrzała się w poszukiwaniu Snapea.
– Profesorze! – zawołała. Po dłuższej chwili milczenia, zaczęła się niepokoić.
– Chodź, pójdziemy i go poszukamy! – powiedział Blaise. Tak zrobili. Udali się w kierunku Szkoły Magii – uznali, że jest to najprawdopodobniejszy cel, w którym udał się Nietoperz. Po około półgodzinnym marszu, znaleźli tegoż mężczyznę na malutkiej polance. Z kącika ust ściekała mu czerwona ciecz. Zarówno Ginny jak i Blaise pomyśleli sobie wtedy „Czyli on jest WAMPIREM? To by tłumaczyło…” – tu następowała długa litania cech Snapea, które czyniły go podobnym do wampira, między innymi upodobanie do zacienionych pomieszczeń, zamianę w nietoperza, bladą skórę i wiele, wiele innych. Sam zainteresowany myślał właśnie „Czemu oni tak wytrzeszczają oczy”, przy okazji starł sobie z kącika ust sok z jagód, które jadł, zanim przyszli uczniowie.
– Idziemy dalej! – zarządził. Cała trójka – dwóch mężczyzn, którzy wyglądali jakby przebrali się za kurczaka i młoda kobieta z rudymi włosami. Gdy wyłonili się z drzew, musieli przesłonić sobie oczy dłońmi, tak było jasno. Gdy wreszcie przyzwyczaili się do oświetlenia, zauważyli wielki zamek. Był bardzo wysoki i strzelisty. Jego blanki zdobiły żygacze – wielkie, straszne rzeźby rodem z Notre Dame. Dookoła zamku, na błoniach, rozbite były namioty. Była ich niezliczona ilość. Dookoła kręcili się ludzie. Wszyscy byli… opierzeni – wyglądali dokładnie tak jak Blaise i Snape. Ginny tylko się zaśmiała, a mężczyźni odetchnęli z ulgą – bali się, że tylko im przydarzyła się podobna wpadka. Kiedy Ruda przestała się śmiać, jej uwagę przykuła ilość namiotów. Spodziewała się grupki trzech osób z szkoły z Francji… Nagle w jej głowie pojawiły się słowa Hermiony, która opowiadała jej o tych zawodach. Wspominała coś, że przyjeżdżają tu uczniowie ze wszystkich szkół magii na świecie… i wspominała coś o tym, że taka szkoła istnieje w prawie każdym kraju… Jednak Ginny nigdy nie przypuszczałaby, że jest ich aż tak dużo…. Nagle do dziewczyny podeszła inna. Miała blond włosy i jasną skórę. Gdyby stanęła koło Malfoya mogłaby uchodzić za jego siostrę. Zaraz za nią pojawił się chłopak.
- Hey! I’m Alice Gnych! This is my friend – Kostek Kucharski. We are from Poland! And you are Ginny Weasley, right? – zapytała Rudej po angielsku.
– Tak, miło mi was poznać… Ale skąd wiedziałaś, kim jestem? – powiedziała z uśmiechem na ustach.
– Jesteś sławna! Ty, Harry, Hermiona! O! Pan jest…. – zawiesiła głos, usilnie próbując przypomnieć sobie, skąd kojarzyła twarz profesora… - Pan jest Severus Snape! Jestem zaszczycona! Nie poznałam pana pod tymi piórami! Można wiedzieć jak idą panu prace nad Eliksirem Chic? W ostatnim numerze Gazety ME było o tym sporo… – nagle odwróciła się w kierunku Blaisea. – A ty to kto?
– Blaise Zabini, do usług – odezwał się pytany z uśmiechem na ustach, którego nie było widać spod piór.
– Serio? Po twoich i Malfoya ostatnich sesjach moja koleżanka ma na Was fazę… Nawet nie wiesz jak to jest okropnie budzić się co dzień rano i widzieć przed swoimi oczami zdjęcia jego i Malfoya… - powiedziała w kierunku Ginny i wzdrygnęła się. Obie się zaśmiały, a Blaise spąsowiał, czego, na szczęście, też nie było widać.
– Widzę, że nie uniknęliście kąpieli w pierzu i syropie klonowym. To tak jak my… Na szczęście Alice uwarzyła eliksir swojej roboty…
– Tak… Dobrze, że pamiętałam o zabraniu składników… Podobno to rola Żartownisiów…
– Kim oni są? – zapytał Snape.
– To uczniowie którejś ze szkół… Krążą plotki, że to Durmstrang tak wita gości… Ale nie wiadomo… Na pewno nie jest to autoryzowane przez żadnego z nauczycieli… Swoją drogą, jak uniknęłaś kąpieli?
– Mam braci, którzy lubią sobie żartować… Tak się złożyło, że kiedyś znaleźli jakąś książkę jugoli, w której było opisane jak zrobić tan kawał… Po trzech razach nauczyłam się szybko reagować.
– Oh! Jak fajnie! A teraz chodźcie! Dam wam eliksiry… To powie profesor co z tym eliksirem? – zapytała i potem przez całą drogę do namiotu rozmawiała o nim.

 ***
­

– Witam wszystkich na Zawodach! Cieszę się, że tak tłumnie przybyliście i jednocześnie przepraszam za klonowe powitanie Was wszystkich. Z przykrością muszę poinformować, że nie udało się złapać żartownisiów, z tego powodu pięć szkół zdecydowało się zrezygnować z udziału. Jeżeli ktoś jeszcze chciałby się wypisać, proszę udać się po kolacji do mojego gabinetu – odezwał się najmłodszy w historii dyrektor szkoły – Wiktor Krum. Gdy podczas jednego z meczów Quidditcha spadł z miotły, złamał sobie bark i nie odzyskał w nim pełne sprawności, a że to była prawa ręka, postanowił zrezygnować z tego sportu. Ginny rozejrzała się po Sali. Większość osób nie miała już prawie wcale piór – z czasem wszystkie zaczęły odpadać. – Mamy nadzieję, że dalszy turniej odbędzie się już bez większych niespodzianek. Uprzejmie informujemy, że rozgrywki zaczną się pojutrze. Obowiązują zasady fair play. Wszystkie odstąpienia od regulaminu i zasad będą karane natychmiastowym zdyskwalifikowaniem z turnieju całej szkoły. Nie będzie wyjątków. Mam nadzieję, że podczas tych zawodów zawrzecie przyjaźnie, które przetrwają nawet po jego zakończeniu. Przede wszystkim chcę wam życzyć udanego spędzenia czasu na tych zawodach. A teraz zapraszam do jedzenia!

 ***

Ginny i Blaise oraz Snape rozbili swój namiot obok drużyny z Polski. Postanowili, że odwiedzą ich jeszcze przed pójściem spać. Nie wiadomo czemu, ale Snape zdecydował się pójść z nimi. Gdy weszli do namiotu w oczy rzuciła się wszechobecna biel z czerwienią. Potem Alice wyjaśniła im, że w są to kolory flagi Polski i, jakby przy okazji, barwy domów w ich szkole magii. W pewnym momencie do namiotu weszła, na oko, trzydziesto siedmio latka. Była wysoka, ale niższa od Snapea. Miała rude włosy i zielone oczy. Nosiła niebieską szatę, która pasowała kolorem do jej włosów. Gdy tylko zauważyła Severusa, wyprostowała się, stanęła i odezwała się. – Snape – powiedziała.
– O… - powiedział, przedłużając Nietoperz. – Sara… Jak miło cię widzieć. Co u ciebie? – zapytał. Kostek dyskretnie pokazał anglikom, że mają wyjść. Tak zrobili, a Polacy chwilę później również się ulotnili.
– Kim jest ta pani? – zapytała Ginny.
– To nasza nauczycielka OPCM… Sara Mull – jest z pochodzenia Polką, ale jej dziadek przyjechał do Polski z Wielkiej Brytanii… – odpowiedziała.
– Zostawiłeś mnie! – dało się słyszeć wrzask w języku polskim dobiegający z namiotu. Na prośbę Blaisea, Kostek go przetłumaczył.
– Cóż… Sądzę, że możemy udać się do naszego namiotu i się zaznajamiać… To raczej trochę potrwa… - odezwał się Blaise.
– A ty skąd nagle taki specjalista? – zapytała go Ginny.
– Gdybyś żyła z Malfoyem pod jednym dachem, też byś wiedziała. Co najmniej pięć razy zostawił Pansy na imprezie, wychodząc z inną dziewczyną. Za pierwszym razem zostałem, myśląc, że wykrzyczą sobie co mają wykrzyczć i się pogodzą. Nigdy więcej nie popełniłem tego błędu. Pięć godzin się kłócili – na to wspomnienie Diabeł się wzdrygnął.
– Wierzę Ci, to chodźmy! – powiedziała Alice. 



__________________________________________





Tak.... Zgadliście. Dzisiaj Finite obchodzi urodziny. Nie ma to jak się urodzić 7.7 o 7 wieczorem, nie? A teraz, jakoby dodatkowo, urodzinki wypadają 7 dnia tygodnia. 47207073 - a to mój numer GG, też wygląda podejrzanie, nie?
Dzisiaj notka urodzinowa... Mimo, że nie było 13 komentarzy pod poprzednią notką, dodaję tą.
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Strony: 4
Wyrazy: 1772
Znaki: 9 526 - bez spacji
Znaki: 11 306 - wraz ze spacjami
Akapity: 49
Wiersze: 140
Może być? Dobra długość?
Życzenia mile widziane!
Urodzinowo Was pozdrawia, słuchając Majkela Dżeksona, w dniu jego prywatnego pogrzebu, 
F.
Ps
Wyżej macie coś co mnie zachwyciło.
Notka nie jest sprawdzona.
Pisana przy Michaelu Jacksonie.

16 komentarzy:

  1. Napisalas!!! Kocham Cie i moj koooochany numer :) kiedys w urodziny kuzyna tak zrobilam tylko farba z klejem do tapet zamiast syropu klonowego :D i nie bylo orzechow tylko piora i piasek :D noi zeby nie bylo najlepszego kicia :*** nie umiem skladac zyczen a zkopiowanie czegos z neta jest takie zbyt ... No takie zbyt xD po prostu zycze Ci tego co chcesz zebym Ci zyczyla :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak przy okazji dzis 7? jak tak to jestem zalamana bo naprawde nawet nie zauwaze kiedy beda moje urodziny musze zapamietac 10 lipca urodziny, 10 lipca urodziny, 10 lip... i tak zapomne xd

      Usuń
    2. Dzięki... Co do tego żartu... Właśne zapomniałam o się sypie jako pierwsze,teraz przypomniałam sobie, że brokat, i dlatego są orzeszki :-)
      Jeszcze do życzeń... Dzięki wielkie, takie życzenia to też życzenia ;)
      F.

      Usuń
  2. Hej! Dzisiaj znalazłam twojego bloga i całego przeczytałam! Jest cudny! Czekam na kolejny! I wszystkiego naj...!
    pozdrawiam
    http://victoria-baker-gordon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego najlepszego! :)) Cudna notka, co do tej Polski, to... nieco przedobrzyłaś, ale jest fajnie. Ja właśnie wróciłam z kina i w 100% polecam "Iluzję"!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem już co nieco o "Iluzji" - pewna osóbka mi już o nim opowiadała. Nie uważam, że przedobrzyłam z tą Polską. Każdy kraj to każdy. :D Cieszę się, że się podobało. Dzięki za życzenia.

      Usuń
  4. Życzenia już składałem więc teraz tego nie zrobię :)
    Rozdział jak zwykle pełen żartów :) cóż, dość nietypowe wydanie snape'a , ale jak najbardziej mi się podobała. Cieszę się, że wróciłam, bo niewiele jest bloków z żartami.
    Pozdrawiam
    Florence

    OdpowiedzUsuń
  5. Życzenia złożyłam na Zagubione Opowiadania.
    Notka... bardzo mi się spodobała. Uśmiałam się przy tym fragmencie:
    "[...] - To jest… syrop… klonowy…. – powiedziała pomiędzy napadami śmiechu Ginny.
    - Z czego się śmiejesz? – zapytał Blaise.
    - Zobaczysz… za… chwilę! – nagle z drzew nad nimi zaczęły spadać… orzeszki. Drobno zmielone orzeszki laskowe. Nagle powietrze przeciął orzech włoski, wytrącając z dłoni różdżkę Blaisea. Zaraz to samo stało się z magicznym patykiem Snapea. Jedyna Ginny zdążyła schować swoją różdżkę pod szatę.
    - No i co, zadowolona? – zapytał wściekły Blaise, któremu coraz mniej podobała się cała sytuacja. On i Snape byli cali oblepieni syropem i orzeszkami, gdy Ginny nawet nie dostała jednym owocem.
    - Za moment będzie najlepsze! – powiedziała z uśmiechem na ustach. Równo z końcem jej wypowiedzi z nieba zaczęły spadać… pióra. [...]"
    Genialne ! :D
    Pozdrawiam,
    Kaja

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy pierwszy rozdział, po tym bardzo intrygującym i ciekawym prologu?
    Bardzo mi się spodobał. Przepraszam, że dopiero tutaj go komentuje, ale jakoś tak samo wyszło ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. Wybacz, że się czepiam, ale kiedyś popełniłam podobny błąd. Chodzi mi o to angielskie zdanie:
    ,,Hay! I’m Alice Gnych! This is my friend – Kostek Kucharski. We are from Poland! And you are Ginny Weasley, yes?"

    HAY - oznacza siano. Kiedyś napisałam tak na angielskim, więc pamiętam :)
    Poprawna forma to HEY, lub po prostu HI.

    Nie jestem też pewna, czy "yes" może być użyte w tej formie, bo wydaje mi się że powinno być "right" czy coś innego.
    Co do tej kwestii oczywiście mogę się mylić, ale co do HAY jestem pewna.

    Jeszcze raz przepraszam, że się czepiam. Piszę, ponieważ myślę, że to błędy.

    Tak więc: znowu: PRZEPRASZAM :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tak na to patrzę, to faktycznie :D Nawet głupio to wygląda "hay", już lecę poprawiać. Co do drugiego... Faktycznie lepiej by brzmiało "right" choć wydaje mi się, że "yes" też może być :D Też poprawiam i nie ma za co przepraszać :D Ja serio krytykę też lubię :D
      Finite
      Ps
      Dzięki za słowa krytyki i wytknięcie błędów, jeszcze bym tak zostawiła, co by wtedy było :D

      Usuń
    2. Ale co do tego "yes" i "right" nie jestem pewna :D
      Musiałabym dłużej poszperać żeby ogarnąć która forma jest prawdziwa ;d
      Ale wiesz... Żeby nie było tak, że Cię poprawiłam a sama popełniłam w tym poprawieniu błąd :)

      Usuń
  8. Delikatnie po terminie, po prostu trochę za późno trafiłam na bloga.
    Wątek z tzm że Snape kłóci się y Sarą ,kimkolwiek ona jest.
    Mam nadzieję że to dopełnisz.

    Pozdrawiam Wiarołomczyni

    OdpowiedzUsuń
  9. Mull? Tak jak Brandon Mull? Baśniobór? Czytałaś czy przypadek?

    OdpowiedzUsuń