Rozdział 4
Z dedykacją dla Candience, w podziękowaniu za nominację."- Kogo my tu mamy?! - powiedział drwiącym tonem Smok. - Wieprzleja, Bliznowatego i...- spojrzał z obrzydzeniem na Hermi. - I szlamę... - gdy tylko wypowiedział ostatnią głoskę, na oczach wszystkich zebranych dostał w twarz profesjonalnie wykonanym prawym sierpowym, którego autorką była rudowłosa piękność - Ginny.
- Nie zapominaj o mnie! - powiedziała i już miała kontynuować swoją wypowiedź, gdy przerwał jej Blaise - Malfoya zmiażdżył drugi cios - tym razem wykonany lewą ręką.
- Gdy przypominam sobie tę noc... - wzdrygnął się i odsunął, bo Ruda zamierzyła się do kolejnego ciosu - tym razem uderzyła z całej siły kolanem w brzuch Dracona.
- To za to, że nazwałeś Hermionę szlamą! Mojego brata Wieprzlejem! I Harrego Bliznowatym! - po Sali Wejściowej rozległ się, powtórzony przez echo, odgłos zderzenia skóry o skórę - to ruda istota uderzyła w policzek dziedzica fortuny Malfoyów. - To, ponieważ tak mi się podoba. I jak widzę sali też...
Całemu zajściu przyglądali się wszyscy obecni w SW, w tym kilku nauczycieli, między innymi profesor Snape i Dumbledore, którzy właśnie szli na obiad. Po ostatnim ciosie Ginny stanęła i przyglądała się z obrzydzeniem arystokracie.
Całemu zajściu przyglądali się wszyscy obecni w SW, w tym kilku nauczycieli, między innymi profesor Snape i Dumbledore, którzy właśnie szli na obiad. Po ostatnim ciosie Ginny stanęła i przyglądała się z obrzydzeniem arystokracie.
- Zawsze byłeś dupkiem - powiedziała i spokojnym krokiem poszła w kierunku Wielkiej Sali. Kiedy szła napotykała spojrzenia pełne zaskoczenia, niedowierzania, podziwu, ale też pełne nienawiści, te ostatnie pochodziły głównie z wianuszka fanek Dracona. Kiedy mijała Profesorów, żaden się nie odezwał, jedynie Dumbledore zaklaskał. Rozbrzmiewały one powoli, dostojnie, po SW, do zgromadzonych uczniów powoli docierało to, co przed chwilą się stało. Po jakiejś minucie samotnego klaskania Dumbledora przyszedł odzew - część Gryfonów oddawała, w pewnym sensie, przyklaskiwała odwadze koleżanki z domu. Ginny tylko skinęła głową w kierunku Dyrektora szkoły i weszła do WS.
- Widzimy się na szlabanie u mnie przez cały tydzień. O 20.00 - powiedział Snape na odchodnym. Po chwili zbiegowisko się rozproszyło, zostali tylko Blaise, Draco i Hermiona. Ta ostatnia podnosiła właśnie torby Draco i Blaisa, które podała ciemnoskóremu - tleniony blondyn cały czas jeszcze stał, będąc w szoku, następnie odeszła.
- Widzimy się na szlabanie u mnie przez cały tydzień. O 20.00 - powiedział Snape na odchodnym. Po chwili zbiegowisko się rozproszyło, zostali tylko Blaise, Draco i Hermiona. Ta ostatnia podnosiła właśnie torby Draco i Blaisa, które podała ciemnoskóremu - tleniony blondyn cały czas jeszcze stał, będąc w szoku, następnie odeszła.
- Stary, co to miało być? - zapytał w końcu Smok.
- Jak to co? Dziewczyna cię zlała. Całkiem porządnie zresztą - siniaka na policzku i brzuchu będziesz miał... - nie dane było mu jednak skończyć, - Malfoy Jr zwymiotował mu na buty. - Ejjjjj! - krzyknął zaskoczony Diabeł. - To były buty ze smoczej skóry! Wiesz, ile kosztowały?
***
- Ginny! Jak mogłaś to zrobić! Na oczach wszystkich profesorów... - Hermiona pouczała swoją przyjaciółkę.
- Twierdzisz, że mu się nie należało? - syknęła Ginny.
- Ginny to było świetne - przerwał im Ron. - Ile szlabanu?
- Tylko tydzień... U Snape... Jednak było warto - powiedziała i zabrała się za jedzenie.
***
Blaise zaprowadził Draco do pokoju i poszedł na obiad. Szczerze mówiąc w duchu podziwiał Ginny za to co zrobiła Draconowi, ale zanotował też sobie w pamięci, by jej nie złościć. Wszedł do Wielkiej Sali i usiadł na swoim stałym miejscu. Kilka osób wskazało go palcem. Nie dziwił się, w końcu walnął swojego przyjaciela i powiedział... Zachłysnął się pitym właśnie sokiem. Przecież to mogło zabrzmieć tak... zboczenie... Nagle jego wzrok przykuła sowa. Zmierzała w kierunku Ginny i była cała ruda. "Tylko Bliźniacy Weasleyowie mają taką sowę! Ciekawe o co może chodzić?" - pomyślał. Zauważył, że gdy tylko Ginny otrzymała kopertę, ta zaczęła się dymić, a sama zainteresowana wybiegła z Sali.
- GINEWRO MOLLY WEASLEY! - grzmiał głos bliźniaków. - JAK ŚMIESZ ZADAWAĆ SIĘ Z TYM... - wypowiedź urwała się, widocznie Ginny wbiegła do jakiejś pustej sali i ją wyciszyła. "Ciekawe o co chodziło?" - zastanawiał się Blaise.
***
Gdy tylko zauważyła kolor koperty wiedziała co się święci, wybiegła więc z Sali trzymając w ręku dymiącą kopertę.
- GINEWRO MOLLY WEASLEY! JAK ŚMIESZ ZADAWAĆ SIĘ Z TYM... - wpadła do pustej klasy "Mufliato" mruknęła. - PUSTYM, ŚLIZGOŃSKIM KŁAMCĄ I ZDRAJCĄ! ŚMIESZ JESZCZE PYTAĆ CZY POMOŻEMY?! OCZYWIŚCIE, ŻE TAK! I NIE MYŚL, ŻE TO DLATEGO, ŻE JESTEŚ NASZĄ NAJUKOCHAŃSZĄ SIOSTRĄ, KTÓRA ZADAJE SIĘ Z BOGATYMI ŚLIZGONAMI! LEE PRZYPOMNIAŁ NAM, ŻE TO TYLKO KOCHANEMU NIETOPERZOWI NIE ZROBILIŚMY KAWAŁU! WARUNKIEM, PRÓCZ PEŁNEGO PORTFELA, JEST TO, ŻE CHCEMY TO ZOBACZYĆ-,. CZYLI TEN NADZIANY ARYSTOKRATA MA NAM ZAŁATWIĆ TRZY WŁOSY (CHARLIE TEŻ CHCE) I SPRAWIĆ, ŻE TYCH OSÓB NIE BĘDZIE NA BALU. KOCHAMY CIĘ, POZDRÓW NADZIANEGO ŚLIZGONA!
I jak Wam się podoba? Wreszcie zebrałam się w sobie i to napisałam.
Reakcja bliźniaków była po prostu bezcenna... Pod wpływem samego wyobrażenia sobie ich min wybuchłam głośnym i, niestety, niekontrolowanym śmiechem. Dobrze, iż pozostali domownicy nie zwrócili na to najmniejszej uwagi.
OdpowiedzUsuńCo się zaś tyczy samego rozdziału numero quattro... Akcja prze naprzód i, muszę przyznać, świetnie opisałaś scenę, kiedy Ginny spuszcza łomot Malfoyowi, mówiąc dość kolokwialnie. Choć sama jej reakcja, prawdę mówiąc, nieco mnie zdziwiła. Cóż... Dziewczynie chyba zwyczajnie w końcu puściły nerwy i musiała się na kimś wyżyć. Na nieszczęście Malfoya padło właśnie na niego.
Ogólnie rozdział świetny, oby jak najwięcej opisów takich, jak na jego początku.
No i oczywiście życzę molto weny,
Blackie Line
Dziękuję, choć, jak Ci mówiłam, Wena jest ze mną. Ale z drugiej strony nigdy jej za dużo xD Kiedy Prolog u cb?
UsuńFinite
fajnie! :) dobrze się czyta, życzę weny jak poprzedniczka. :) Informuję też o nowej notce u mnie. :) www.hpdramione.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńPowiedziałabym, iż pojawi się jutro, lecz mówię tak od kilku dni i nic z tego nie wychodzi, więc odpowiem ci po prostu - pożyjemy, zobaczymy ;P.
OdpowiedzUsuńA tak całkiem serio... Myślę, iż do końca tego tygodnia będzie już w całości gotowy, jako że Wena również do mnie wreszcie łaskawie zawitała. Mam przynajmniej taką nadzieję, jak i przepraszam za to, iż tyle to trwa, ale ostatnio jestem w stanie napisać jednorazowo jedynie kilka lub kilkanaście zdań, niestety.
(i kolejny długi komentarz mam za sobą ;) )
Od kilku dni? (jedna brew do góry) Wiesz. Wiem jak jest..F.
Usuńhahaha wyjec mnie rozbroił ! kocham twojego bloga. jest świetny
OdpowiedzUsuńDziękuję... Polecam się!
UsuńBardzo zaskakujące, że to Ginny przywaliła Draconowi. Podoba mi się również wyjec od bliźniaków. To był raczej taki żarcik, bo bardzo serdecznie się odnosili do dziewczyny - świetny pomysł. Rozdział był BARDZO krótki, ale to pewnie przez to Lunville i brak weny... Cieszę się, że jest (bo jestem optymistą).
OdpowiedzUsuńNiech Moc będzie z Tobą!
Uwaga!
OdpowiedzUsuńZnowu wróciłam.
Czasami nie ma czasu na czytanie blogów.
Ogólnie, to ja mam dużo na głowie ostatnio.
Na początku zamiast "dziewczyna cię zlała" przeczytałam co innego.
W ogóle to ja się zastanawiam, czy ja już czytałam ten rozdział *jestem na 95% pewna, że tak właśnie było - jakimś dziwnym zrządzeniem losu tylko musiałam nie skomentować*
Dobre z tymi butami.
:D
Rozdział fajnyy ^^``
Kurczę, jeśli chodzi o te sprawy, nigdy nie wiem, co powiedzieć.
:D
Genialne, miałam doła a twój blog wybawił mnie od złego humoru.
OdpowiedzUsuńPozdro Wiarołomczyni