niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 1

 Rozdział 1

A właściwie prologu część druga + fragment właściwego opowiadania

Zanim rozdział, to jeszcze dedykacja: Dla Hani, Tysi, Magdy i innych osób czytających mego bloga, acz nie raczących go skomentować. Piosenka, której nie słuchałam, gdy pisałam ten rozdział, a szkoda...
A tu na pewno będę informować o nowych notkach...
 A teraz rozdział! Pisane pod Weną z soku Tymbark jabłko-białe winogrona, w moim kubku ze 101 Dalmatyńczyków. Dla ciekawskich - prolog pisany pod weną soku Caprio multiwitamina, w tym samym kubku.


Ginny miała ubaw. Zaklęcie zadziałało perfekcyjnie. W wejściu do Wielkiej Sali Blaise - niegdyś ciemnowłosy, teraz zaśmiewał się ze swego wyglądu. Ginn rozejrzała się po sali. Gryfoni nie mogli się powstrzymać od śmiechu, Puchoni ledwo oddychali, Krukoni podśmiewali się pod nosem. Najbardziej wesoło było jednak wśród Ślizgonów. Siódmoklasiści pokładali się ze śmiechu, często brudząc się jedzeniem, co dawało im jeszcze większą uciechę. Pośród czwarto-, piąto- i szóstoklasistów rechotanie było cichsze, ale równie otwarte, natomiast trzecio- i drugoklasiści chichotali tylko bądź uśmiechali się pod nosem, jakby bojąc się reakcji Blaisa i Draco. Pierwszoroczniaki miały otwarte buzie ze zdziwienia, jednak u niektórych pojawiał się uśmiech. Przy stole nauczycielskim zdania co do śmieszności zaistniałej sytuacji były podzielone. Dumbledore miał ubaw po pachy, McGonagall i profesor Sprout zanosiły się ze śmiechu, co i rusz wymieniając między sobą komentarze do sceny, która rozgrywała się przed nimi. Hagrid natomiast... robił to, co inni, czyli zanosił się śmiechem*. Inne nauczycielki również cieszyły się tą ucieszna chwilą. Jednak profesor Snape miał iście pogrzebową minę.** (Wiem, że nie powinnam, ale przerwę na chwile opowiadanie i w stylu Cesarza z "Nowych Szat Cesarza"***  zrobię pauzę, zakreślę na czerwono (**) i natychmiast odeślę Was na dół! To ma znaczenie w dalszym rozwoju jednego z wątków pobocznych, ale jakoś narracyjnie nie pasowało mi do opowiadania). Profesor Slughorn zresztą też, ale to może dlatego, że czytał właśnie list od jednego z pierwszych członków Klubu Ślimaka i najwyraźniej niezbyt podobała mu się jego treść. Ginny z powrotem obróciła głowę, zauważyła, że Blaise pisze coś na jej liście i daje go sówce. Szybko więc udała, że od tego śmiechu ma problemy z pęcherzem (chodzi o popularne stwierdzenie: posikać się ze śmiechu) i wyszła z Wielkiej Sali do swojego dormitorium. Tam właśnie znalazła ją sówka.


. * Wiem, że ciągle się powtarzam, ale do opisania reakcji każdej osoby nie starczyło mi synonimów, ba już przy trzeciej nie miałam pomysłów i mimo starań - moich i słownika synonimów - znalazłam tylko trzy plus dwa typu: umierać ze śmiechu do "śmiać się", i pięć do przymiotnika "śmieszny". A propos... wiedzieliście, co oznacza krotochwilny? Czekam na odpowiedzi w komentarzach!
** Wyobraźcie to sobie... Stary (no może nie tak bardzo) nietoperz, z przetłuszczonymi włosami, ustami zaciśniętymi w wąską linię, oczami, które wyrażały smutek* (Czekaj, nie mogę dać w tym miejscu gwiazdki. No dobra... więc umieszczę to tutaj: w następnych rozdziałach będzie napisane dlaczego smutek, a nie złość).
*** Świetny film, animowany, Cesarz zmienia się w lamę! - oglądaliście? Jeśli nie, to zróbcie to teraz (czytaj: przerwij czytanie i leć zobaczyć film!).

*** 

Blaise zjawił się na kilka minut przed ustalonym czasem. Chciał zastawić pułapkę. Zdecydował się na coś klasycznego. Lewitujący kociołek z wodą. Proste, skuteczne, śmieszne. Wcześniej razem z Królową dogadali się, o czym konkretnie pomyślą, by dostać się do Pokoju Życzeń. ''Miejsce do zabawnych knowań'' - tak napisała - wspominał Diabeł. Pokój był szary, ale na ścianach wisiały plakaty z motorami (o czym oczywiście Blaise nie wiedział - dla niego były to tylko jakieś mugolskie maszyny), na prawo od drzwi znajdował się kominek, a przed nim stała kanapa, dwa fotele i stolik. Na lewo od drzwi były regały, a na nich mnóstwo książek. Zabini z ciekawością spojrzał na tytuły. "101 sposobów na udany żart", "Podręczny podręcznik podręcznych żartów", "Klasyk a nuda - jak nie zatrzeć tej granicy". Chłopak uśmiechnął się. W tym momencie usłyszał dźwięk za plecami. Odwrócił się.
 - Dałaś się nabrać! - powiedział. 
- Tak Zabini - dałam się nabrać - odparła Ginny, która była cała mokra. - Uprzedzając twoje pytanie - to jest moje prawdziwe ciało - naprawdę nazywam się Ginny Weasley. Uprzedzając kolejne - stwierdziłam, że nie ma sensu się ukrywać... Dlatego się pojawiłam jako ja. Hm... Ten pokój wygląda jakby już ktoś go kiedyś używał... Dobra, ale przejdźmy do rzeczy. Kto pierwszy? 
- Dean Thomas.


CDN

 Ekhem, przepraszam, że rozdział krótki. Następnego proszę się spodziewać w okolicach piątku, termin, ewentualnie, do reustalenia (istnieje takie słowo?). Edit: Jak patrzę, to ten rozdział jest baaardzo krótki... Aha!, za błędy przepraszam, sprawdzałam, ale ja genialna z ortografii i interpunkcji nie jestem. 
Edit: Błędy poprawione, zredukowana liczba nawiasów.

8 komentarzy:

  1. Rozdział krótki, ale i tak genialny. Jedna rzecz, która mi się nie podoba - co krok nawiasy. Miałoby to swój urok, ale są nawiasy w nawiasach, objaśniających nawiasy (!!!), są bez sensu i rozumu. Jeszcze jedno - serio mam czekać prawie tydzień do następnego rozdziału? Liczę na twoją wenę, niech moc będzie z tobą! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za połechtanie mego ego, dla Ciebie zrezygnuje z nawiasów w nawiasach. To znaczy normalnie bym się kłóciła o nie, ale z Tobą pewnie i tak nie wygram, w gadaniu to ty czasem jesteś taki drugi Antek :)- Niepokonana i nieustąpliwa.

      Usuń
  2. Dookładnie. Za dużo nawiasów. Pogubiłam się i straciłam wątek. xd Ale opowiadanie przyjemne. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chcę wpływać negatywnie na twój pomysł, ale tylko chciałam zwrócić uwagę...
    Staraj się nie pisać wyłącznie o żartach i o miłości. Jeśli już musisz pisać o żartach (co jest wyjątkowo ciekawym pomysłem), to postaraj się zrobić coś oryginalnego! Żarty to nie tylko oblewanie się wodą i chodzenie na różowo. Zrób coś, co wpłynie na reputację Królów Żartów. Niech szkoła wie, że ktoś się tym zajmuje! Niech będą głównym tematem plotek! (to trochę, jak komnata tajemnic) Albo coś, co będzie po prostu oryginalne! Możesz też dodać jakiś drugi plan, tak, by wątki się mijały, bo w żadnej książce nie ma tylko jednej sceny.
    Ogólnie, to gratuluję ci świetnego opowiadania i super-talentu. Sorry, że tak neguję i kwitnę pomysłami które mogą się różnić od twoich...
    Założyłam konto, aby być trochę mniej incognito :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, drugi plan na pewno się pojawi. Już w tej chwili zaczęłam wątek przeszłości Severusa. W jednym z następnych rozdziałów będzie też trochę o moralności Draco. Mam jeszcze kilka pomysłów, ale to na razie jest tajemnica. Odnośnie repitacji... Za kilka epizodów trochę się zadzieje... Jednak na razie cisza przed burzą :)

      Usuń
  4. Krótki, fajny, zabawny i zachęcający do dalszego czytania.
    Chciałam coś jeszcze powiedzieć... hmmm... jednak nie. Sorry... ACH TAK! MAM! Już.. em.. jakby to napisać. Kurcze. Myśl unforgiiven, myśl. Tik-tak, tik-tak... Okej.
    WEŹ SPYKNIJ ZE SOBĄ DRACONA I HERMIONE :CCC

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic nie jest ważne.
    Ważne jest tylko to, żeby napchać się cukrem.
    Miałam taką epicką myśl co do Twojego poprzedniego wpisu.
    Hahah.
    Nie znałaś mnie, więc nie mogłaś dać mi dedykacji.
    Jakie to smutne....
    Coś Ty!!
    Leję się z tego.
    Sokopijca!!!
    Dobrze, że nie miałaś mięty.
    :D
    McGonagall się śmieje?
    Czy to aby normalne??
    "Krotochwilny"?
    Istnieje w ogóle takie słowo?
    Z tego Diabła nie taki Diabeł.
    I znowu chce mi się wołać "Kaaaattttt!!!! Szaaaattaaannnnn!!!!"
    Dlaczego znowu? Pozostawię to lepiej Twoim domysłom, heh.
    Dobra, nawiasy w nawiasach, nawiasiki w nawiasach, nawiasieński w nawiasikach....
    Okey, co..?!!!
    Szkoda, że tu nie ma nic mrocznego, ale tytuł bloga wskazuje, że ma być raczej zabawnie i jakieś specjalnej fabuły tu nie ma.
    I tak Cię podziwiam.
    Ja bym nie wytrzymała bez pisania przerażających *jeśli można je za takie uznać, czytałaś - wiesz, o co biega* historii.
    Nie w moim stylu jest pisanie czegoś, co jest śmieszne.
    Chociaż jakoś szczególnie śmieszny ten rozdział nie był.
    A teraz: "Death is fantastic, through all this pain. Fre pooo**. Forbidden nun, forbidden nun, from England.... gatling gun... Love some fu**king pie. I'm on a diet now..."
    Hahah.
    Nie no, mam schizę słówkową - zresztą nie tylko ja.
    Byś słuchała wiele razy *taa.... i widziała* drugi opening do DN *taa... bo pierwszy tak kopnięty nie jest* to też byś miała.
    Że też z tego "wrzasku" dają się "usłyszeć" jakieś "słowa".
    :D
    Się zastanawiam, czy ci, co ten opening robili, to coś brali.
    No, 23:27.
    Yeeeooohhhn!!
    Zamierzam iść spać i tak koło drugiej.
    Chyba długi wyjdzie ten komentarz....

    OdpowiedzUsuń