Rozdział 3
czyli trochę o Malfoyu
Ta da dum... Rozdział jest. Wybaczcie ewentualne błędy, sprawdzałam, ale mam 37.5 stopni, głowa mnie boli i ogólnie to cud, że napisałam. Tekst jest dłuższy... Na początku był krótszy, ale ktoś (głównie Jestem Bezimienna) prosiła mnie i błagała by był dłuższy. Generalnie w oryginale były tylko dwa pierwsze akapity. Potem doszedł ostatni, a na samym końcu reszta.Proszę o głosy w ankiecie. Co prawda kończy się za 7 dni, ale głosy podliczę pewnie wcześniej. Dalej rozdział z dedykacją dla Jestem Bezimiennej, Viridi Prati i Avady Kedavry. Dla tej ostatniej, bo jako pierwsza skomentowała drugi rozdział. Dalej: ze względu na moje samopoczucie, Wasze wymagania co do długości rozdział czwarty pojawi się w okolicach wtorku. Proszę o komentarze!
"Kto to był?" Zastanawiała się Ginny. Tylko widziałam tylko kolor włosów... Eh... Miał jeszcze tak wyraźnie zarysowane mięśnie... Hm... Kto to mógł być??? Gra w Quidittha, najprawdopodobniej - tłumaczyłoby to umięśnienie... No, ale nieważne... Muszę wysłać list..."
Witaj George,
piszę odnośnie naszej tajemnicy. Potrzebuję butów, eleganckich, które w określonym czasie i miejscu zamienią się w buty klauna. Wiesz, takie długie, różowe... Muszę je mieć na za tydzień. Oczywiście zapłacę, a właściwie Blaise Zabini. Fundusz jest nieograniczony. Liczę na szybką odpowiedź... Aha... Możesz wtajemniczyć Freda.
Kocham Cię, buziaczki dla Freda!
Ginny
Dziewczyna podeszła do sowy i podała jej list. "Do Georga Weasley'a" powiedziała, a gdy odleciała, wyszła i udała się w kierunku zamku.
***
Blaise siedział w swoim pokoju. Zastanawiał się nad tym, jak podłożyć Snapeowi buty, gdy do dormitorium wpadł Smok.
- Mam dość...Nalej mi Ognistej Whisky- powiedział na wstępie.
-Jeszcze?- zapytał Diabeł, gdy Draco skończył pić. I tak od szklanki do szklanki, gdy Malfoy miał już trochę alkoholu we krwi, zaczął mówić o tym co go dręczyło.
- Wiesz... Zabini... Od dzisiaj koniec z nietolerancją. Koniec z nazwaniem Granger szlamą. Voldka nie ma. Czas wy... wydorośleć - Blaise parsknął bursztynowym płynem i zaczął wstawać, by potrząsnąć Malfoyem i zabrać mu szklankę.
- Gdy tylko... nazwę kogoś... szlamą... masz prawo by walnąć mnie z całej siły - ostatnie słowa Malfoya zatrzymały jednak Blaisa.
- Przysięgniesz na honor Ślizgona, że nie oddasz? - zapytał.
- Przysięgam!- powiedział blondwłosy chłopak i zasnął.
***
Gdy rano rudowłosa wstała, miała wrażenie, że coś się dzisiaj stanie... Nie zważając na przeczucie ruszyła do łazienki gdzie wzięła prysznic, umyła zęby i umalowała się. Wychodząc obudziła Hermionę, która zajęła jej miejsce w łazience. Ginny stanęła naprzeciwko otwartej szafy. "Co by tu ubrać? Hm, to nie..." - myślała trzymając w ręku różowy seter. W końcu zdecydowała się na czerwone rurki, zwykłą białą koszulkę, na którą nałożyła czarną bluzę z kangurkiem. Na swoje nogi założyła czarne Vansy. Z szkatułki na biżuterię wybrała czerwony zegarek i czarny pierścionek z sercem. Książki zapakowała do krwisto-czarnej torby mugolskiej firmy - Pumy.
Gdy Hermiona wyszła z łazienki, Ginny pomogła jej wybrać strój. Zdecydowały się na wąskie dżinsy, białą, luźną koszulkę i dżinsowe trampki. Do tego Ruda pożyczyła Mionie białe okulary. Następnie brązowowłosa zarzuciła na siebie szatę - mimo, że 7 klasa nie musiała ich nosić, ona nie dała się przekonać by jej nie zakładać.
Tak wyszykowane wyszły na śniadanie, a zaraz po nim udały się na lekcję eliksirów.
***
Gdy tylko Blaise wraz z Draco wstali rano, poczuli silny ból głowy. Ubrali się szybko i zakładając ciemne okulary, wyszli z dormitorium i udali się na śniadanie. Gdy tylko skończyli drugi dzbanek soku dyniowego, wyszli, nic nie jedząc i udali się w kierunku lochów. Instynktownie zatrzymali się przed drzwiami gabinetu profesora Snape. Weszli bez pukania.
- Daj mi coś na ból głowy - jęknął Draco w kierunku swego ojca chrzestnego.
- Boli główka? Moja rada - nie pij tyle! - odpowiedział sarkastycznie.
- No, nie bądź taki... - widząc zaciętość na twarzy profesora, Draco zmienił taktykę. - Powiedzmy... Oddam ci trzy naleśniki z truskawkami i bitą śmietaną z mojego dzisiejszego obiadu... - Snape pokręcił głową, jednak w jego oczach pojawił się błysk.- Dobra, Blaise też ci odda...
- Ej! Nie zgadzam się! - krzyknął Zabini, jednak było już za późno - zostali wypchnięci z gabinetu wraz z jedną malutką buteleczką środka przeciwbólowego.
- A to... Jedną małą buteleczkę! Jak zostanę uzdrowicielem wymyślę eliksir na kaca, którego wystarczy tylko jedna kropla... - mruczał pod nosem Draco. Chwilę później rzucił się na niego Blaise i nie bez powodu: fiolka była do połowy pusta - nie został w niej nawet łyk. Podczas walki butelka upadła i rozbiła się w drobny mak, przy okazji rozpryskując ostatnie kropelki po podłodze.
- Świetnie... - powiedzieli obaj, a w gabinecie Severus cieszył się z sześciu naleśników z truskawkami i bitą śmietaną
***
Ginny szła na obiad razem z Hermioną, Ronem i Harrym. Gdy byli już w Sali Wejściowej, Ginny wpadła na kogoś. Kiedy tylko podniosła głowę, zobaczyła chłopaka o blond włosach, którego oczy ciskały błyskawice w jej kierunku. Miał jednak powód. Dziewczyna, potrącając go, rozsmarowała mu na koszuli bitą śmietanę wraz z posypką z naleśnika, którego trzymał w ręku.
-Uważaj jak leziesz, Weasley! - krzyknął Malfoy, tak by cała Sala usłyszała.
-Nie czepiaj się mojej siostry! - odpowiedział Ron, którego twarz zaczynała już nabierać koloru dojrzałego buraka.
- Kogo my tu mamy?! - powiedział drwiącym tonem Smok. - Wieprzleja, Bliznowatego i...- spojrzał z obrzydzeniem na Hermi.- I szlamę... - gdy tylko wypowiedział ostatnią głoskę, na oczach wszystkich zebranych, dostał w twarz profesjonalnie wykonanym prawym sierpowym...
CDN
No, kolejna zagadka! Kto przywalił prawym? Aha, teraz pomyślałam, że zaostrzymy zasady - nie ma trzech odpowiedzi - nie ma rozdziału.
Zapraszam na sam dół strony, tam możecie być powiadamiani na Em@il@ o nowych notkach. Teraz jednak dajcie mi wykurować gardło - ledwo mówię po tej próbie i nie zadręczajcie mnie złośliwymi uwagami.
Przywalił nie kto inny jak Blaise ;). W końcu obiecał to Malfoy'owi.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o błędy... Chodziło chyba o sweter, nie o seter (choć muszę przyznać, iż przeczytanie tego przekręconego wyrazu przysporzyło mi dużo śmiechu).
Zaś w temacie zdjęć... Te naleśniki wkleiłaś chyba tylko po to, aby wkurzyć jelita swoich czytelników ;P. A garderoba moim skromnym zdaniem okazała się tu zbędna.
Cóż tu jeszcze dodać... Sama akcja jest dość ciekawa, ale dzieje się odrobinę za szybko. Poza tym wszystko jest OK.
W takim razie życzę molto weny i zdrowia również :),
Blackie
(znowu strasznie długi komentarz XD)
Och, co do garderoby - musiałam wcisnąć jakiś zapychacz, a teraz coś takiego na wielu blogach się pojawia. U mnie będzie się jeszcze pojawiała, ale na specjalne okazje. Czy akcja dzieje się za szybko... Nie uważam. Sam rozdział jest dla mnie prawie pozbawiony słój akcji.
UsuńZapychacz, powiadasz... Jakoś nie jestem przekonana do tego typu rozwiązań. Poza tym zdjęcie w opowiadaniu wygląda dość... eklektycznie. Zresztą jak uważasz.
UsuńWracając zaś do tematu akcji, muszę przyznać ci rację, iż w tym rozdziale nie dzieje się akurat zbyt wiele. Chodziło mi bardziej o ogół opowiadania.
Jak sądzisz. Co do nadmiaru akcji. Nadal nie uważam, że dzieje się szybko.
UsuńZgodzę się, że zdjęcia są tu zbędne. Bez nich wszystko wygląda tak bardziej... No lepiej no! XD Poza tym brak zdjęć dobrze robi i autorowi, i czytelnikowi, bo ten pierwszy trenuje swój warsztat, siląc się na ambitne opisy, a drugi pobudza wyobraźnię do działania. ;)
OdpowiedzUsuńCo do zgadywanki, to faktycznie Blaise obiecał smokowi przywalić mu, ale z drugiej strony już widzę w głowie, jak Hermiona się wścieka, a do oczu napływają jej łzy, bo myślała, że Draco się zmienił i zaczęła do niego coś czuć, a tu... Bum! Taki tam cios prosto w serce. xd
W każdym razie tak na sam koniec życzę ci weny i szybkiego powrotu do zdrowia. ^^
Jestem Bezimienna (Tak, tak. To ja, tylko piszę z telefonu. IKSDE)
FOCH, mi się podoba. Ja tu się staram, jak napisac wam dlugie opowiadanie, chce je urozmaicic... Wybaczcie juz ze bez polskich znakow, ale pisze z telefonu.
UsuńXDD
UsuńMi się tam podobają zdjęcia - świat staje się bardziej kolorowy, a wzrok może się na czymś skupić. Jednak wstawianie zdjęć ZAMIAST tekstu nie jest w porządku, bo chciałam sobie poczytać. Już szykuję się na coś dłuższego, bo tak napisałaś we wstępie, a tu niespodzianka... Mimo wszystko nie jest źle - rozdziały bywały już krótsze, a wiem, że z weną nie zawsze jest łatwo. Serdecznie dziękuję za dedykację! To było takie zaskoczenie... Aż się wzruszyłam. Co do przywalenia, to jestem przekonana, że to Blaise, bo pojawił się wyraz "szlama", a Herm już i tak była przyzwyczajona. Chciałabym tylko zobaczyć jej minę po tej akcji...
OdpowiedzUsuńJeszcze chciałam dodać, że zupełnie mi nie pasuje Snape. On jest chudy - więc nie wygląda na łakomego, jest taki... ponury - więc nie wygląda na kogoś, kto wierzy w szczęście, jakim są bajecznie kolorowe naleśniki, zawsze ubóstwiał Malfoya, więc nie powinien żądać aż sześciu pysznych naleśników. Jak już mówiłam - w ogóle nie powinien żądać naleśników, tylko czegoś innego. Starając się rozgryźć tę sytuację, śmiem twierdzić, że w tym rozdziale dałaś się ponieść swoim własnym pragnieniom, niestety, przeistoczyłaś je w niewłaściwą osobę... A tak poza tym, to też chcę takie zjeść... :(
UsuńNaleśniki:):) - mniam!
OdpowiedzUsuńTen, jakże konstruktywny, komentarz podoba mi się najbardziej!
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twojego bloga przypadkiem. Zaciekawiłaś mnie, dlatego będę wpadać :)
Co do rozdziału: wklejając zdjęcie naleśników postąpiłaś bardzo wrednie... Teraz jestem głodna!
Malfoy na pewno dostał od Zabiniego :) Ciekawie to musiało wyglądać ^^ Czekam na reakcję Hermiony i wszystkich osób znajdujących się na sali :p
Czekam na nn ;p
Życzę weny :)
Przepraszam za powtórzenie...
UsuńMiało być:
Chciałabym zobaczyć reakcję (...)
Czekam na nn ;p
Pozdrawiam :D
Hejo! Dzięki za miłe słowa, za życzenia!
UsuńF.
Jeśli miałaś gorączkę, to trzeba się było nie wysilać
OdpowiedzUsuńJa i tak nie czekałam na następne rozdziały wtedy *nie wiedziałam w ogóle o Twoim istnieniu*. Heheh.
Okey, wiem, że miło widzieć komenty - nawet od Maxa, dotyczące dziwnych rzeczy, ktore w gruncie rzeczy w moim mózgu też się rozgrywają - tylko nieco inne niż u Maxa *jestem pewna, że tym razem on na pewno tego nie zobaczy - no chyba, że jest cichym obserwatorem :D*
Znowu alkohol? :D
Haha - nie no, Malfoy mnie rozwala!
Ja mam wyobraźnię, żeby sobie te ciuchy wyobrazić, no ale skoro wolisz jej u mnie nie pobudzać...
Blaise! Blaise! Blaise!
Malfoy w życiu nie zostanie uzdrowicielem. No chyba, że tak wymyśliłaś bądź wymyślisz. :D
Dobrze, że niedługo gołąbki, bo bym Cię ukatrupiła z powodu tych naleśników.
Haha, Malfoy dostał! Do przewidzenia!
A czy Ty wiesz, że Ty szantażujesz ludzi?
:D