czyli skoro już pisać to najlepiej zacząć od początku
Pokój był
utrzymany w kolorach czerwonym i złotym, w kominku palił się ogień. Po dwóch
jego stronach stały łóżka z czerwonymi zasłonami, a naprzeciw nich znajdowały się
biurka, pomiędzy którymi były drzwi. W nogach łóż stały kufry, na ścianie na prawo od kominka
znajdowały się okna, na lewo - drzwi do łazienki. Przy jednym z biurek
siedziała ruda dziewczyna. Wpisywała coś do zeszytu.
„Dziennik Żartów”
Własność Królowej Żartów
Tak właśnie, mniej
więcej, prezentowała się okładka tego brązowego zeszytu, który był otwarty na
zakładce „Z”.
Zabini, Blaise
Och! taki mały żarcik…
Coś weny nie miałam chyba… No może jednak… W samouwielbienie chyba wpadnę,
żarcik wyśmienity, mianowicie zaczarowałam jego szampon. Wymagało to trochę
obserwacji, dzięki niej dowiedziałam się, że preferuje jeden - Wizkopf - zamawia go
co dwa tygodnie, a przynoszony jest zawsze przez tę samą sowę, o wyróżniającym się
myszatym kolorze. Dzięki temu wiedziałam, jak podrzucić zmieniony zaklęciem
szampon. No to teraz zaklęcie - mój własny wynalazek - jest płynne, przybiera kolor, zapach i konsystencję
otaczającej go cieczy, działa następująco: zmienia kolor rzeczy, w tym wypadku -
włosów, gdy tylko ona znajdzie się we
wskazanym miejscu, w tym wypadku - Wielka Sala, lub/i o określonym czasie, w tym
wypadku - w porze obiadowej. Już się nie mogę doczekać jutrzejszego obiadu! Ach,
zapomniałabym! Na to zaklęcie nie działa Finite
Incantatem!
Kończąc
pisać, dziewczyna zaśmiała się, transmutując dziennik w podręcznik do
transmutacji. „Tak, to był genialny pomysł, by ukryć zeszyt!” - pomyślała Ginny.
- Dzięki ci, McGonagall! -
zakończyła swą myśl na głos.
- Po pierwsze, „Profesor
McGonagall”, a po drugie, to za co profesor dziękujesz? - powiedziała Hermiona,
która właśnie weszła do ich wspólnego dormitorium.
- Za wytłumaczenie, na czym
dokładnie polega animagia - zełgała szybko Ginny. Nie chciała, by Hermiona
dowiedziała się, kto jest Królową Żartów - na razie wiedział o tym tylko Geogre,
który przyłapał ją, gdy pisała Dziennik.
To była ich tajemnica.
***
„Śniadanie! Oraz mój szampon! Ostatni raz
włosy myłem wczoraj rano, to straszne, no i nie należy zapominać, że to
wszystko wina Smoka” - myślał Blaise.
- Smoku! To twoja wina, że jestem
dziś w tak złym humorze. Powiesz mi może wreszcie, dlaczego użyłeś mojego
szamponu?
- Zabini, Diable, co się tak
pieklisz? To TYLKO szampon! - odpowiedział Draco.
- Ty chyba dawno nie oberwałeś Sectumsemprą, Draco. Mam ci przypomnieć,
jakie to miłe uczucie? - powiedział z przekąsem Diabeł.
- Co ma piernik do wiatraka
Zabini?
- Piernik? Wiatrak? Ty chyba za
dużo przesiedziałeś u mugoli w te wakacje - zaśmiał się ciemnoskóry chłopak.
- Zabini, zamknij jadaczkę, bo
pożałujesz! - warknął Malfoy, odchodząc w kierunku stołu Ślizgonów.
- Smoku, zaczekaj! - krzyknął
tylko ciemnoskóry i pobiegł za arystokratą. Gdy zasiedli już do stołu, Blaise
niecierpliwie czekał aż przylecą sowy, zjadając w międzyczasie dwa suche tosty.
Nagle w Wielkiej Sali dało się usłyszeć szum skrzydeł. Z świetlika pod sufitem
wyleciały setki sów różnych maści. Były brązowe, czarne, szaro-ciemnobrązowe,
jedna biała oraz ta - wyczekana przez Zabiniego: duża, myszata, z wielkimi
oczami oraz ostrym dziobem. Do nogi miała przywiązaną paczkę, którą Diabeł
szybko odwiązał, następnie rzucając: „Do eliksirów, stary!” w kierunku
Malfoya, wybiegł z Sali w kierunku lochów, by umyć swe włosy.
***
Ginny
niecierpliwie wyczekiwała końca historii magii, po której była przerwa obiadowa. Gdy tylko zabrzmiał dzwonek, wstała i
wybiegła przez drzwi, by jak najszybciej znaleźć się w Wielkiej Sali. Po drodze
zgarnęła też Hermionę, która wychodziła właśnie z lochów, gdzie miała ostatnią
lekcję. Gdy dotarły i siadły na swoich miejscach przy stole Gryfonów, Ginny
nachyliła się do Hermiony.
- Hermi, dowiedziałam się od
Deana, że Seamus mu powiedział, że siostra Parvati wspominała, że dzisiaj może
się wydarzyć coś ciekawego przy stole Ślizgonów - szepnęła jej na ucho.
Dziewczyna spojrzała na Ginny, a następnie jej wzrok począł prześlizgiwać się
po uczniach siedzących przy wrogim stole. Wtem Ruda, siedząca koło niej,
roześmiała się.
- Wybacz, zmyliłam cię. Fretka
wraz z Zabini nie dotarli do stołu! - przeprosiła Gryfonka pomiędzy atakami
śmiechu. Widok faktycznie był przekomiczny. W drzwiach do Wielkiej Sali stał blady blondyn - Draco Malfoy, kłócąc się
ze swoim najbliższym przyjacielem - ciemnoskórym Blaisem Zabinim. Ich dysputę
przerwała sowa, która dziobała Diabła w ramię. Do nogi miała przywiązaną
kopertę. Gdy Blaise ją otworzył, ze środka wysunęła się kartka i lusterko.
Drogi Zabini!
W tym odcieniu włosów bardzo Ci do
twarzy! Powinieneś chodzić tak częściej. Choć sądzę, że kolor na początku Ci
się nie spodoba, to jestem przekonana, że Malfoy pochwali Cię za jego dobór.
Załączam lusterko, byś mógł się przejrzeć!
Z życzeniami
Królowa Żartów
PS
No tak, zapomniałam, możesz próbować użyć Finite Incantatem, ale ono i tak nie zadziała. Jednak nie martw się! To nie zostanie na zawsze, tylko jakieś 3-4 tygodnie.
No tak, zapomniałam, możesz próbować użyć Finite Incantatem, ale ono i tak nie zadziała. Jednak nie martw się! To nie zostanie na zawsze, tylko jakieś 3-4 tygodnie.
K.Ż.
Diabeł rozejrzał się wokoło,
wszyscy w pomieszczeniu, no z wyjątkiem profesora Snape i Slughorna oraz jego, zanosili się ze śmiechu. Ba, można by powiedzieć, że większość była
bliska zgonu! Blaise szybko spojrzał w lusterko. „Na gacie Merlina! Gdzie moje
śliczne czarno-brązowe włosy! Co na mojej głowie robi tleniona strzecha
Malfoya?!” - myślał. „Dobra, nie ma co robić sprawy, faktycznie, wygląda to
komicznie! Niezła jest ta Królowa, ale ze mną równać się nie może! Już ja się…
Chyba…” - spojrzał w kierunku swojego przyjaciela, który teatralnym gestem wycierał
łzy śmiechu z twarzy. „Chyba, żeby nakłonić ją do współpracy!” - wymyślił i na
drugiej stronie kartki z listem napisał:
Królowo Żartów,
A raczej Księżniczko! Nieładnie
zadzierać z lepszymi od siebie! Nie wiem, czy wiesz, ale jam jest Królem Żartów!
Jednakże mam dla Ciebie propozycję… Spotkajmy się w Pokoju Życzeń dziś o
godzinie 18. Jeśli chcesz stosować środki ostrożności, to proszę, ale ja i tak
wiem swoje.
Z podziękowaniem za
wyśmienity żart
B. Zabini
Wsadził
list z powrotem do koperty, a następnie do dzioba sowy i poszedł do stołu, z
uśmiechem na ustach, by zjeść obiad.
Przyjemnie się czyta.
OdpowiedzUsuńPlus kocham paring Blaise i Ginny. IKSDE
Dzięki za miłe słowa! Ja również go kocham! Tak mi do siebie pasują...
UsuńFajny:)
OdpowiedzUsuńZabieram się do czytania następnych rodziałów
:)
Naprawdę fajnie się zaczyna! Lubię takie klimaty, zwłaszcza z Ginny i Zabinim ♥
OdpowiedzUsuńOglądam żyletki i czytam.
OdpowiedzUsuńDobra, nAjpierw żylety, bo krwi żądam.
Zaraz czytam.
BrAk krwi?? Nie...!!!!
Trik zastępczy dobry.
"Jem tic taki oczami".
Cooo.........???!!!
Ale świetnie to wygląda.
" To się jedzie na pogotowie!"
Chyla patrzyć nie może.
Ale talent!!!!!!!
:D
Dlaczego dwójka na nie??
Chory człowiek.
Muchy do nosa?
Dobra, czytam.
Wizkopf??
WTF??!!
Ale spoko nazwa.
Dziennik.
Zaraz mi się z Riddle'm kojarzy, albo wiesz sama, z czym.
"To jest talent czy to jest umiejętność?" - ten tekst wymiata - mam na "Mam Talent" tele włączoną, ale to pewnie wiesz.
Że Seamus powiedział...
Znowu coś mi się przypomina.
Większość była bliska zgonu.
Oooo.... ja chyba też. Z powodu tego zdania.
Wymiata!!
Lepszymi od siebie?
Nie no, to mnie rozłożyło.
ŚmiesznA notka.
Żeby nie było.
:D
Zginę zczeznę, ale widzę, że znalazłam siostrę!
UsuńPatrząc na Twój komentarz przypominają mi się moje rozmowy z Blackie, gdzie ja mówię to co myślę. I tak potrafię obgadać 40 tematów w 30 minut.
Wizkopf - od Schwarzkopf(z niem.: czarna głowa) tu taka wariacja czarodziejska.
Życzę miłego oglądania "Mam Talent"
Finite
Nie giń.
Usuń:D
Znowu mi mówisz, że znalazłaś siostrę.
Mam to traktować jako komplement?
(:
40?
Czyżbyś liczyła?
Heheheh.
Taa... jakbym nie wiedziała.
Chociaż ciemna z niemca jestem i już nie będę miała z nim w szkole do czynienia.
Jak świetnie!!
Rozum :**
"Schwarzkopf" = hahah, nie no, nie podekrzewałam.
"Wizkopf" to mi się z czymś innym kojarzy...
Oj, fajnie się oglądało widziadełkami.
(: