sobota, 9 marca 2013

Prolog



Prolog
czyli skoro już pisać to najlepiej zacząć od początku

            Pokój był utrzymany w kolorach czerwonym i złotym, w kominku palił się ogień. Po dwóch jego stronach stały łóżka z czerwonymi zasłonami, a naprzeciw nich znajdowały się biurka, pomiędzy którymi były drzwi. W nogach łóż  stały kufry, na ścianie na prawo od kominka znajdowały się okna, na lewo - drzwi do łazienki. Przy jednym z biurek siedziała ruda dziewczyna. Wpisywała coś do zeszytu.


„Dziennik Żartów”


Własność Królowej Żartów

            Tak właśnie, mniej więcej, prezentowała się okładka tego brązowego zeszytu, który był otwarty na zakładce „Z”.



Zabini, Blaise

Och! taki mały żarcik… Coś weny nie miałam chyba… No może jednak… W samouwielbienie chyba wpadnę, żarcik wyśmienity, mianowicie zaczarowałam jego szampon. Wymagało to trochę obserwacji, dzięki niej dowiedziałam się, że preferuje jeden - Wizkopf - zamawia go co dwa tygodnie, a przynoszony jest zawsze przez tę samą sowę, o wyróżniającym się myszatym kolorze. Dzięki temu wiedziałam, jak podrzucić zmieniony zaklęciem szampon. No to teraz zaklęcie - mój własny wynalazek - jest płynne,  przybiera kolor, zapach i konsystencję otaczającej go cieczy, działa następująco: zmienia kolor rzeczy, w tym wypadku - włosów,  gdy tylko ona znajdzie się we wskazanym miejscu, w tym wypadku - Wielka Sala, lub/i o określonym czasie, w tym wypadku - w porze obiadowej. Już się nie mogę doczekać jutrzejszego obiadu! Ach, zapomniałabym! Na to zaklęcie nie działa Finite Incantatem!


            Kończąc pisać, dziewczyna zaśmiała się, transmutując dziennik w podręcznik do transmutacji. „Tak, to był genialny pomysł, by ukryć zeszyt!” - pomyślała Ginny.
- Dzięki ci, McGonagall! - zakończyła swą myśl na głos.
- Po pierwsze, „Profesor McGonagall”, a po drugie, to za co profesor dziękujesz? - powiedziała Hermiona, która właśnie weszła do ich wspólnego dormitorium.
- Za wytłumaczenie, na czym dokładnie polega animagia - zełgała szybko Ginny. Nie chciała, by Hermiona dowiedziała się, kto jest Królową Żartów - na razie wiedział o tym tylko Geogre, który  przyłapał ją, gdy pisała Dziennik. To była ich tajemnica.
***



             „Śniadanie! Oraz mój szampon! Ostatni raz włosy myłem wczoraj rano, to straszne, no i nie należy zapominać, że to wszystko wina Smoka” - myślał Blaise.
- Smoku! To twoja wina, że jestem dziś w tak złym humorze. Powiesz mi może wreszcie, dlaczego użyłeś mojego szamponu?
- Zabini, Diable, co się tak pieklisz? To TYLKO szampon! - odpowiedział Draco.
- Ty chyba dawno nie oberwałeś Sectumsemprą, Draco. Mam ci przypomnieć, jakie to miłe uczucie? - powiedział z przekąsem Diabeł.
- Co ma piernik do wiatraka Zabini?
- Piernik? Wiatrak? Ty chyba za dużo przesiedziałeś u mugoli w te wakacje - zaśmiał się ciemnoskóry chłopak.
- Zabini, zamknij jadaczkę, bo pożałujesz! - warknął Malfoy, odchodząc w kierunku stołu Ślizgonów.
- Smoku, zaczekaj! - krzyknął tylko ciemnoskóry i pobiegł za arystokratą. Gdy zasiedli już do stołu, Blaise niecierpliwie czekał aż przylecą sowy, zjadając w międzyczasie dwa suche tosty. Nagle w Wielkiej Sali dało się usłyszeć szum skrzydeł. Z świetlika pod sufitem wyleciały setki sów różnych maści. Były brązowe, czarne, szaro-ciemnobrązowe, jedna biała oraz ta - wyczekana przez Zabiniego: duża, myszata, z wielkimi oczami oraz ostrym dziobem. Do nogi miała przywiązaną paczkę, którą Diabeł szybko odwiązał, następnie rzucając: „Do eliksirów, stary!” w kierunku Malfoya, wybiegł z Sali w kierunku lochów, by umyć swe włosy.



 ***

            Ginny niecierpliwie wyczekiwała końca historii magii, po której była przerwa obiadowa. Gdy tylko zabrzmiał dzwonek, wstała i wybiegła przez drzwi, by jak najszybciej znaleźć się w Wielkiej Sali. Po drodze zgarnęła też Hermionę, która wychodziła właśnie z lochów, gdzie miała ostatnią lekcję. Gdy dotarły i siadły na swoich miejscach przy stole Gryfonów, Ginny nachyliła się do Hermiony.
- Hermi, dowiedziałam się od Deana, że Seamus mu powiedział, że siostra Parvati wspominała, że dzisiaj może się wydarzyć coś ciekawego przy stole Ślizgonów - szepnęła jej na ucho. Dziewczyna spojrzała na Ginny, a następnie jej wzrok począł prześlizgiwać się po uczniach siedzących przy wrogim stole. Wtem Ruda, siedząca koło niej, roześmiała się.
- Wybacz, zmyliłam cię. Fretka wraz z Zabini nie dotarli do stołu! - przeprosiła Gryfonka pomiędzy atakami śmiechu. Widok faktycznie był przekomiczny. W drzwiach do Wielkiej Sali  stał blady blondyn - Draco Malfoy, kłócąc się ze swoim najbliższym przyjacielem - ciemnoskórym Blaisem Zabinim. Ich dysputę przerwała sowa, która dziobała Diabła w ramię. Do nogi miała przywiązaną kopertę. Gdy Blaise ją otworzył, ze środka wysunęła się kartka i lusterko.

Drogi Zabini!
            W tym odcieniu włosów bardzo Ci do twarzy! Powinieneś chodzić tak częściej. Choć sądzę, że kolor na początku Ci się nie spodoba, to jestem przekonana, że Malfoy pochwali Cię za jego dobór. Załączam lusterko, byś mógł się przejrzeć!

Z życzeniami
Królowa Żartów

PS
No tak, zapomniałam, możesz próbować użyć Finite Incantatem, ale ono i tak nie zadziała. Jednak nie martw się! To nie zostanie na zawsze, tylko jakieś 3-4 tygodnie.
K.Ż.

         Diabeł rozejrzał się wokoło, wszyscy w pomieszczeniu, no z wyjątkiem profesora Snape i Slughorna oraz jego, zanosili się ze śmiechu. Ba, można by powiedzieć, że większość była bliska zgonu! Blaise szybko spojrzał w lusterko. „Na gacie Merlina! Gdzie moje śliczne czarno-brązowe włosy! Co na mojej głowie robi tleniona strzecha Malfoya?!” - myślał. „Dobra, nie ma co robić sprawy, faktycznie, wygląda to komicznie! Niezła jest ta Królowa, ale ze mną równać się nie może! Już ja się… Chyba…” - spojrzał w kierunku swojego przyjaciela, który teatralnym gestem wycierał łzy śmiechu z twarzy. „Chyba, żeby nakłonić ją do współpracy!” - wymyślił i na drugiej stronie kartki z listem napisał:

Królowo Żartów,
            A raczej Księżniczko! Nieładnie zadzierać z lepszymi od siebie! Nie wiem, czy wiesz, ale jam jest Królem Żartów! Jednakże mam dla Ciebie propozycję… Spotkajmy się w Pokoju Życzeń dziś o godzinie 18. Jeśli chcesz stosować środki ostrożności, to proszę, ale ja i tak wiem swoje.
Z podziękowaniem za wyśmienity żart
B. Zabini

            Wsadził list z powrotem do koperty, a następnie do dzioba sowy i poszedł do stołu, z uśmiechem na ustach, by zjeść obiad.

7 komentarzy:

  1. Przyjemnie się czyta.
    Plus kocham paring Blaise i Ginny. IKSDE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa! Ja również go kocham! Tak mi do siebie pasują...

      Usuń
  2. Fajny:)
    Zabieram się do czytania następnych rodziałów
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę fajnie się zaczyna! Lubię takie klimaty, zwłaszcza z Ginny i Zabinim ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądam żyletki i czytam.
    Dobra, nAjpierw żylety, bo krwi żądam.
    Zaraz czytam.
    BrAk krwi?? Nie...!!!!
    Trik zastępczy dobry.
    "Jem tic taki oczami".
    Cooo.........???!!!
    Ale świetnie to wygląda.
    " To się jedzie na pogotowie!"
    Chyla patrzyć nie może.
    Ale talent!!!!!!!
    :D
    Dlaczego dwójka na nie??
    Chory człowiek.
    Muchy do nosa?
    Dobra, czytam.
    Wizkopf??
    WTF??!!
    Ale spoko nazwa.
    Dziennik.
    Zaraz mi się z Riddle'm kojarzy, albo wiesz sama, z czym.
    "To jest talent czy to jest umiejętność?" - ten tekst wymiata - mam na "Mam Talent" tele włączoną, ale to pewnie wiesz.
    Że Seamus powiedział...
    Znowu coś mi się przypomina.
    Większość była bliska zgonu.
    Oooo.... ja chyba też. Z powodu tego zdania.
    Wymiata!!
    Lepszymi od siebie?
    Nie no, to mnie rozłożyło.
    ŚmiesznA notka.
    Żeby nie było.
    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zginę zczeznę, ale widzę, że znalazłam siostrę!
      Patrząc na Twój komentarz przypominają mi się moje rozmowy z Blackie, gdzie ja mówię to co myślę. I tak potrafię obgadać 40 tematów w 30 minut.
      Wizkopf - od Schwarzkopf(z niem.: czarna głowa) tu taka wariacja czarodziejska.
      Życzę miłego oglądania "Mam Talent"
      Finite

      Usuń
    2. Nie giń.
      :D
      Znowu mi mówisz, że znalazłaś siostrę.
      Mam to traktować jako komplement?
      (:
      40?
      Czyżbyś liczyła?
      Heheheh.
      Taa... jakbym nie wiedziała.
      Chociaż ciemna z niemca jestem i już nie będę miała z nim w szkole do czynienia.
      Jak świetnie!!
      Rozum :**
      "Schwarzkopf" = hahah, nie no, nie podekrzewałam.
      "Wizkopf" to mi się z czymś innym kojarzy...
      Oj, fajnie się oglądało widziadełkami.
      (:

      Usuń