Rozdział 11.1
- Widzisz... Ja i on często bywamy w bibliotece. Tak się kiedyś złożyło, że miałam książkę, którą on potrzebował do napisania eseju na Mugoloznawstwo. Zdziwiłam się wtedy, że arystokrata chodzi na takie zajęcia...
***
- Hej, mogę pożyczyć tę książkę? Potrzebuję do eseju z Mugoloznawstwa - powiedział wysoki, przystojny chłopak.
- Nie ma sprawy, wybacz, że pytam, ale jestem ciekawa. Jesteś arystokratą? - odpowiedziała Hermiona.
- Tak, gałąź rodu Blacków - uśmiechnął się.
- Co ty w takim razie robisz na tym przedmiocie?
- Dziadkowie byli śmierciożercami. Nasza rodzina traktuje to jako pewną formę pokuty, którą chcę odprawić za ich grzechy, ale ja tak naprawdę lubię ten przedmiot.
***
- Potem było jeszcze kilka spotkań... Kilka rozmów... Aż w końcu mnie pocałował - ciągnęła Hermiona.
- Jesteście razem? - zapytała podekscytowana Ginny.
- To nie jest takie proste. W sumie to nie jesteśmy razem. Coś jak ty i Blaise...
- To były dwa przypadkowe pocałunki, po za tym Blaise nie zaprosił mnie na imprezę! - odpowiedziała oburzona Ginn.
- Tak, przypadkowe... - powiedziała do siebie Hermiona, a potem w myślach dodała "A jakże trafnie dobrane!"
- Nie ważne... Trzeba się szykować! - wykrzyknęła Ginewra i podeszła do szafy. Dla siebie wybrała brązową spódniczkę do kolan, rajstopy, czarne tenisówki oraz dżinsową koszulę do pępka.
Dla Hermiony wybrała różowo-czarną sukienkę, wysokie, czarne buty na obcasie, malutką torebkę.
Potem dziewczyny udały się do łazienki gdzie zrobiły sobie nawzajem makijaż oraz się uczesały - Gin związała włosy w koński ogon, a Miona zostawiła rozpuszczone. Gdy skończyły się szykować było około dziewiętnastej trzydzieści. Zeszły do pokoju wspólnego. Jak się okazało nie były jedynymi Gryfonami, którzy wybierali się na imprezę. O dziwo szedł jeszcze Harry.
- Hej, Harry! - krzyknęła Ginny. - Zaczekaj!
- O, Gin, Miona! Też idziecie na imprezę? - zapytał, gdy się z nim zrównały. Razem wyszli przez portret.
- Tak, Mionka otrzymała zaproszenie i chciała bym ja też poszła... Tak więc idziemy! - odpowiedziała rudowłosa.
- Ciekawe kto zaczarował McGonagall... W sumie to nawet im gratuluję i dziękuję! - odezwała się, dotąd milcząca, Hermiona.
- Ja też jestem im wdzięczny. Krążą plotki, że to Król i Królowa Żartów wycieli numer... - skomentował Harry.
***
<KLIKAMY PLAY NA ODTWARZACZU, u góry ekranu>
- Swoją drogą fajnie wyglądacie... - odezwał się Harry, gdy już byli w lochach.
- Nie martwcie się panienki, kolega komplementów prawić nie umie. Wyglądacie cudnie, odlotowo, skromnie, ślicznie, i jeszcze wiele och i ach! - wtrącił się Blaise, który pojawił się nie wiadomo skąd.
- Zamknij się Zabini! - warknęła Gin.
- Któż was ubierał, muszę go wycałować bo jesteście takie piękne, że... Och! - niezrażony Blaise kontynuował.
- Ginny zabawiła się dzisiaj w naszą stylistkę - odpowiedziała rozbawiona Hermiona. Blaise zaraz rzucił się by obcałować dłonie i policzki rudowłosej, gdy ta zaczęła się wyrywać, zmiażdżył ją w niedźwiedzim uścisku.
- Zabini! Zabini, zostaw mnie! Puszczaj! - krzyczała Gin, a jej przyjaciele śmiali się na głos z zaistniałej sytuacji. - Pomocy! Blaise, proszę puść mnie! - krzyknęła w końcu zrozpaczona, a Zabini natychmiast ją puścił.
- Użyłaś mojego imienia! - wykrzyknął i musnął usta rudowłosej swoimi, co, z punktu widzenia Hermiony i Harrego wyglądało jakby pocałował jej policzek.
- Co ty tu właściwie robisz? - zapytał Harry.
- Ja, jako współorganizator całej imprezy, mam przywitać gości z innych domów i otworzyć drzwi do pokoju wspólnego. Jako, że impreza trwa już od pięciu minut, a większość osób przyszła przed czasem, wejdę już z wami! - jak powiedział, tak zrobili. Gdy Ginny tylko przekroczyła próg do pomieszczenia, stanęła jak wryta. Nigdy dotąd nie była w pokoju wspólnym ślizgonów. Nie było w nim okien wychodzących na dwór, za tymi co były rozciągał się widok dna jeziora. Wszędzie królowały kolory zielony i srebrny. Skórzane kanapy zostały odsunięte pod ściany, koło kominka został ustawiony barek. W całym pokoju była masa ludzi. Kiedy Ginny uświadomiła sobie, że stoi na wejściu, rozejrzała się w poszukiwaniu Hermiony i Harrego. Nigdzie ich jednak nie znalazła. Nawet Blaisea nie zauważyła. Zrezygnowana ruszyła w kierunku barku, gdzie nalała sobie whisky.
- Kogo widzą moje oczy! Najmłodsze z Wesleyów! Diabeł cię zaprosił? - zapytał Draco, który właśnie w podobnym celu podszedł do stołu.
- Malfoy! Chcesz powtórki z ostatniego naszego spotkania? Nie, nie on. Przyszłam na zaproszenie Hermiony.
- A ona skąd miała zaproszenie? - zapytał zaciekawiony najmłodszy z Malfoyów.
- Dostała od Parkera. Jak ona to ujmuje... Oni są i nie są razem - odpowiedziała Ginny.
- TEGO Parkera? Edwina Parkera*? - chciał się upewnić Malfoy.
- Tak, tego Parkera... Coś nie jest w porządku? - Ginny zmarszczyła brwi.
- WSZYSTKO nie jest w porządku! Parker to śmierciożerca!
bip ŚMIERCIOŻERCA! On nienawidzi szlam jeszcze bardziej niż Voldek i Belatrix razem wzięci! - krzyknął tylko i wtopił się w tłum. Zaniepokojona Ginny postanowiła poszukać Hermiony. Nie mogła jej nigdzie znaleźć. Szukała, aż spotkała Pottera, który całował się z....
__________________________
Ta da! Dwie godziny pisania i szukania muzyki. Od razu przepraszam Was za dobór muzyki. Nie chodzę na żadne imprezy i dyskoteki, od czasu do czasu posłucham czegoś w Esce, tak więc nie wiem do czego tam się ludzie ruszają. Bo ja słucham na YT i z płyt Sabatonu i muzyki klasycznej oraz soundtracków do filmów... Co do piosenek... P!nk wybrany celowo, a dwie pozostałe się nawinęły...
Dedykacja dla wszystkich, dzięki którym mam 4.000 wejść na bloga!
Zostawiam Was z pełnym niedosytem w tej pierwszej części rozdziału jedenastego. Notka powinna się pojawić do czwartku/ piątku. Drobnym przypomnieniem: Hermiona jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie, Harry obściskuje się z
kimś po kątach, Ginny martwi się o Mione i jest świadkiem widoków, których niekoniecznie chciałaby być świadkiem (przypominam, że Potter całować się nie umie... Tam do niczego nie doszło!), Draco zniknął w tłumie, a Blaise? Właśnie... Co z Blaisem?
Dziękuję Drowned i Blance, za rekord w historii długości komentarza, na moim blogu, dla ciekawskich "Zapis 5"
F.